Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 22.09.19 22:02  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
- A z jakiej to okazji miałybyśmy mieć więcej niż jedno święto? - zapytała niewinnie, choć widać było w jej oczach zainteresowanie, gdy tylko padła ta idea. Oczywiście, mogły. Berenika w to nie wątpiła, bo gdzieś tam w kościach czuła, że spotkania z Coral będą dla niej masą przyjemności przeplatane niewielkim stresem tylko na początku - jednak żeby nazywać ich spotkania świętem? Nie widziała zbytnio powodu, dla którego miałyby tak szaleć. Im więcej wyjątkowych sytuacji wymyślą, tym mniej wyjątkowe to będzie... Aż w końcu i to będzie nudną rutyną.
Gdy tylko kostki wskazały im ich zamówienia, Luiza spokojnie wyczekiwała, aż kelnerka wreszcie je opuści, co by biedna nie musiała słuchać jej zduszonych monologów pod nosem. Naprawdę, im więcej ludzi było wokół niej, tym bardziej miała ochotę zanurkować pod kołdrą i nie wychylać się zbyt mocno - niemniej jednak gdzieś tam wewnątrz jej głowy latała myśl, że tak być nie powinno. Była dorosłą osobą, która powinna przynajmniej udawać, że wszystko jest okej, nawet jeżeli coś było nie tak. Poza tym, nie chciała zbyt martwić Coral. Zbyt długo czekała na okazję, by się z nią spotkać. Ukazywanie słabości było nie na miejscu.
"Więc, co tam nowego?"
Luiza zamrugała kilka razy, przyglądając się inżynierce, która kręciła kwiatem w dłoni, czekając na jej odpowiedź. Niewiele myśląc, Kamińska złapała za telefon i powolnym ruchem schowała go do kieszeni spodni, po czym spojrzała w górę, dając sobie chwilę na zastanowienie.
- Nic takiego, co miałoby być ciekawego - przyznała szczerze, opierając twarz o dłoń ułożoną na stole - Miałam nadzieję, że Ty zaspokoisz moją ciekawość. Ot, przez jakiś czas musiałam się zająć rodziną, ojciec się gorzej czuł, potem urlop. Mam wrażenie, że pochłonęła mnie jakaś czarna dziura, jakby mnie przez lata nie było. Wszystko teraz wraca do normy. Mam nadzieję, że Tobie los sprzyjał nieco lepiej?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 19:45  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
 — Z dowolnej! Każda okazja jest dobra, żeby poświętować. A w naszym wypadku przyda się naprawdę spora ilość pretekstów do wyciągnięcia cię z tej twojej biblioteki — podsumowała. Co prawda sama czasem nie była lepsza, przesiadując w warsztacie dwadzieścia pięć godzin na dobę, osiem dni w tygodniu... ale ona przynajmniej wykazywała niewątpliwą chęć wychodzenia do ludzi. U Luizy wcale nie było to takie oczywiste, a można było wręcz podejrzewać, że niekoniecznie ma ona ochotę widywać kogokolwiek. Do pewnego stopnia było to jak najbardziej w porządku, niech ma swój czas dla siebie, szczególnie jeśli w ten sposób czuje się komfortowo. Ale do licha, jeśli będzie widywać inne osoby wyłącznie w pracy, to ostatecznie zapomni, jak można się dobrze bawić w towarzystwie!
 — Faktycznie, zniknęłaś nam z radaru na dłuższy czas — przytaknęła wyrozumiale, dając wreszcie spokój kawiarnianemu kwiatkowi. Miała nadzieję, że bibliotekarka będzie miała coś interesującego do opowiedzenia, naturalnie jednak rozumiała sytuację. Z pewnymi rzeczami się nie wygra, inne się czasem sypią i trzeba je w pocie czoła zbierać, a zanim się człowiek podniesie znad resztek, świat wydaje się być nienaturalnie do przodu — zupełnie jakby podczas tej krótkiej chwili rozproszenia uwagi wszystkie inne wydarzenia nagle podwoiły tempo. Coral sama przeżywała coś takiego po wypadku, w którym ona straciła nogę, a kumpel życie. Zanim otrząsnęła się z nadmiaru emocji i wróciła do pracy, całe otoczenie wydało jej się nagle obce, dziwnie zmienione w sposób, w którym nie mogła się z początku połapać. Wystarczyło jednak trochę dobrej woli i samozaparcia, by z powrotem złapać rytm, przyzwyczaić się do zmian i pruć do przodu.
 — Ano, widzisz u mnie wszystko po staremu. Czasem coś wybucha, czasem coś rozwala mi się o drzwi i nawet nie chcę pytać przez kogo i dlaczego, codziennie mam jakieś nowe żelastwo do poskładania... generalnie nie ma źle. Nawet udało mi się niedawno wygrać zakład, bo kolega się scykał i jednak nie przebiegł przez korytarz wołając Chwała matce mechanice! A ja owszem. — Uśmiechnęła się, wyraźnie z siebie zadowolona. Tak się właśnie potwierdza swoją wyższość w światku zdominowanym przez mężczyzn, a przy okazji była to kupa dobrej zabawy.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.19 20:01  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
- Wiesz, wydaje mi się, że byłoby o wiele przyjemniej, gdyby nasze święta zostały nimi z nazwy... - przyznała szczerze, drapiąc się palcem po policzku. - Żeby, no... Żeby lepiej się ich wyczekiwało, niech mają ten swój smaczek. I wcale tak długo nie siedzę w mojej skarbnicy książek, to wasze kawy zjadają 1/3 mojego życia!
Doprawdy, jej robota w bibliotece była czasem niczym w porównaniu do tego, co potrafiło się dziać w siedzibie S.SPEC! Choć nie było tam ani jednego wymordowanego pod wpływem, tak jednak nie raz ktoś biegł, ktoś gonił swoje wynalazki, wojaki się denerwowały, droidy bojowe jechały na sygnale jakby świat się miał zaraz skończyć... I jak ona miała spokojnie pracować, jak miała wypełniać kwitki, nawet jeżeli wszystko było praktycznie zmechanizowane? Cuda, które tworzyli geniusze z inżynierki robiły swoje, ale wciąż potrzeba było tych pojedynczych istot ludzkich, tak dla świętego spokoju. W ten sposób miała dosyć wrażeń w pracy, które potem z przyjemnością odsiadywała w kąciku, pod kocykiem, z kubkiem herbaty w dłoniach... No cóż, bywali ludzie pokroju Coral, którzy nie zdołaliby wytrzymać takiej ciszy, przerywanej co najwyżej głosem replikanta w domu czy innych osób, sączących się ze słuchawek. Szczerze mówiąc, to Luiza czasem zastanawiała się, jakim cudem Sandford tak dobrze to wytrzymywała. Czy naprawdę istnieją ludzie, którzy nie potrzebują czasu z dala od innych, aby naładować baterii?
Na jej słowa przytaknęła głową, uśmiechając się smutno. Doprawdy, ten raz rzeczywiście miała nieco słabości, a siedzenie chwilami ją zaczynało dołować. Miała zbyt dużo czasu na myślenie. Teraz, gdy trzeba było wrócić do prawidłowego trybu, wciąż zdarzało jej się mieć zadyszki. Rany, życie naprawdę pędzi do przodu...
- Błagam, powiedz, że wygrałaś z którymś z uroczych panów spod czwórki! - roześmiała się, przywołując na myśl legendarnych towarzyszy, którzy nie raz doprowadzali ludzi do białej gorączki. - Ci szaleńcy ostatnio prawie doprowadzili jednego pracownika do zawału, był gotowy składać oficjalne zażalenie - ten raz aż chciałabym, żeby dostali coś prosto w twarz. Ale choroba, aż żałuję, że nie byłam świadkiem Twojego biegu... Może jednak przemóc się i przypadkowo wpadać do was częściej, hm?
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.19 20:48  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
 — Nasze kawy? — powtórzyła, unosząc jedną z brwi. Zmierzyła przy tym Luizę przenikliwym spojrzeniem, niczym nauczycielka doskonale świadoma tego, że uczeń spisał zadanie domowe. Czekała tylko na przyznanie się do winy, bo niczego generalnie nie musiała udowadniać. — Dopóki nie przyniesiesz mi do warsztatu chociaż jednej filiżaneczki, lepiej wykreśl mnie z tej odpowiedzialności zbiorowej. — Dla złagodzenia groźby uśmiechnęła się wreszcie na koniec. Nie chciała przecież kobitki straszyć, co najwyżej trochę się podroczyć z uwagi na to jedno, jedyne niefortunnie użyte słówko.
 Zarzuciły już przynajmniej temat świętowania tego czy owego, bo osiągnięcie porozumienia w tej dziedzinie było chyba nieco zbyt trudne. Sandford i tak zamierzała nadal obstawać przy swoim, zmuszając niejako bibliotekarkę do regularnego stawiania się w miejscach publicznych i cieszenia życiem przy mniejszym bądź większym towarzystwie. Jak na razie przecież znosiła wyjście poza miejsce pracy całkiem nieźle, a to doskonale wróżyło na wszelkie przyszłe pomysły. W końcu podobno najtrudniej jest zacząć! Ani się pewnie dziewczyna nie obejrzy, a już będzie sama wyszukiwać najciekawsze atrakcje w okolicy, by wyciągnąć tam sprawdzoną grupkę znajomych. Ostatecznie introwertyk może się dobrze bawić nawet i na imprezie, o ile tylko przeżyje ją w odpowiednich dla siebie warunkach.
 — No popatrz, trafiłaś! Koledzy z czwórki zawsze są gotowi na nowe wyzwania. — To im musiała przyznać bez żadnych ogródek. Mogli być czasem na swój sposób irytujący, ale przynajmniej było z nimi mnóstwo zabawy, w której też dodatkowo zazwyczaj biła ich na głowę. Przecież to nie tak, że miał przebiec przez ten korytarz robiąc jeszcze striptiz... wyzwanie było wyjątkowo proste, aż wstyd byłoby się nie podjąć! Ale cóż, są tacy, którzy zwyczajnie się do takich akcji nie nadają.
 — A wpadaj częściej, zapraszam, zapraszam... tylko wiesz, wtedy będziesz musiała się do tych naszych zmagań przyłączyć. I nie obraź się, że to powiem, ale idę o zakład, że nie dałabyś rady nawet strzelić komplementu kelnerce, a co dopiero wołać dziwne hasła na korytarzu — zakończyła, mrugnąwszy do Kamińskiej porozumiewawczo. Przy kawiarnianej ladzie jedna z pracownic właśnie odbierała tacę z ich zamówieniem, co zwiastowało jej szybkie pojawienie się przy stoliku.
 Ale przecież Luiza nie była z takich, żeby dać się sprowokować, nawet pod ostrzałem bardzo wymownego spojrzenia... prawda?
 Prawda?
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.19 20:15  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Zawahała się, ale nie odpowiedziała od razu na widok Coral. Oczywiście, uogólniła mocno, zwalając winę na wszystkich, ale nie sądziła, że biedna pani inżynier zareaguje tak żywiołowo na jej oskarżenie.
- Dobrze, ich kawy. Ale zaraz będą wasze - spodziewaj się niedługo wizyty z całą tacą pełną filiżanek, pani Sandford. - odpowiedziała zaskakująco poważnym i pewnym siebie tonem, a w jej oczach mignął złośliwy błysk. Ten raz się nie da, dostarczy materiał dowodowy na samo miejsce zbrodni, nawet jeżeli zaliczało się to do oszustwa. Jeżeli Coral chciała w ten sposób grać, to proszę bardzo. Bere dostarczy jej nieco rozrywki...
...Choć definitywnie panowie spod czwórki byli w tym mistrzami, a ona nie dorastała im nawet do pięt. Naprawdę, ilekroć coś nie wybuchało w S.SPEC, 90% skarg i uwagi leciało właśnie na nich. To się rozrosło do tego stopnia, że niektórzy bali się wręcz o życie i zdrowie ich kolegów z pomieszczeń obok - po co tam iść, jeżeli miało się to skończyć tragedią? Sama bibliotekarka dostawała podwyższonego ciśnienia, gdy tylko wciskano jej w łapy coś dla tych szaleńców. Ech, ci geniusze - byli jak PKP, równie szybcy i nie do przewidzenia. Różnica polegała na tym, że ci przynajmniej szli do przodu, zamiast się cofać i nazywać to przedsięwzięciem życia.
- Och,z pewnością będę do was częściej wpadać - tylko poproś ich, aby przy następnej wizycie niczego nie wysadzali- Słucham? - mina bibliotekarki ewidentnie wykrzywiła się, gdy Coral rzuciła jej rękawicę jak gdyby nigdy nic. Luiza zamrugała kilka razy, a następnie nerwowo przekręciła głowę. W ich stronę szła właśnie jedna z kelnerek z ich własnym zamówieniem.
Przeniosła wzrok na Sandford, a potem ponownie na kelnerkę.
- Zrobię to, jeżeli pozdrowisz ją dobrym hasłem o matce mechanice. Pełen zakład. - odpowiedziała niższym tonem z niewinnym uśmiechem na ustach, czując ten błysk w oczach pani inżynier. Wiedziała, że albo ją wyśmieje za brak odwagi, albo bez zbędnych ceregieli zrobi to tylko po to, by zmusić Luizę do akcji. Chce grać? Proszę bardzo.
Ale tym razem Berenika nie da się tak szybko i zagra w tę grę, jeżeli Mistrz Gry będzie na tyle łaskawy, aby rozpocząć przygodę.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.19 12:45  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
 — Będzie wesoło, jak mi przyniesiesz cała tacę kaw, a ja je wypiję na raz — stwierdziła, już szczerząc się wesoło na samą myśl o takiej akcji. Ciekawe, czy faktycznie coś by się stało, gdyby się tak naszprycowała kofeiną. Pojedyncza kawa zazwyczaj nie wywierała na rudej większego efektu, traktowana więc była bardziej jak zwykły napój, ewentualnie deser, jeśli akurat naszła ją ochota na jakieś bardziej skomplikowane kombinacje. Może powinna wypracować sobie nawyk codziennego raczenia się tym popularnym naparem, żeby zmusić Kamińską do ciągłego latania w tę i nazad po części warsztatowej? Brzmiało jak wyborny sposób zrobienia bibliotekarce tak trochę na złość, ale nie za bardzo. Skoro już tak próbowały sobie nieustannie udowadniać, kto by tu kogo wodził za nos.
 Właśnie, w temacie wzajemnych docinków. Wyzwanie ze strony Sandford padło bardzo wyraźnie i była niezmiernie ciekawa reakcji Luizy. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby ta tylko wywróciła oczami i rzuciła jakąś wymówkę pokroju no już nie przesadzajmy, nie róbmy wiochy. Dla Coral nie istniało coś takiego jak nie róbmy wiochy, szczególnie gdy płonąć ze wstydu miał ktoś inny niż ona. Dlatego gorliwie kibicowała swojej rozmówczyni, by jednak podjęła grę i zrzuciła nieco sztywnych ram dobrego wychowania, reguł obcowania z ludźmi w miejscach publicznych. Co to za radość życia, jak człowiek nie ma czego na starość wspominać ze łzami rozbawienia w oczach? Co by one potem po latach wnukom opowiadały? O śrubkach i dokumentach?
 Nie na jej warcie, ot co.
 Rzuciła jednak bibliotekarce podejrzliwe spojrzenie, gdy ta zaczęła stawiać warunki. Było już nieco za późno na negocjacje, bo postać z tacą już się zbliżała. Dla Coral zresztą nie było to aż tak wielkie poświęcenie, by dać przykład poprawnego robienia przypału. Odchyliła się więc nieco na krześle, a gdy kelnerka dotarła do ich stolika i rozpoczęła wykładanie zamówionych elementów, nastąpił czas przystąpienia do akcji.
 — Dziękujemy pani bardzo. Chwała matce mechanice! — rzekła tonem tak naturalnym, jak gdyby podobnym hasłem pozdrawiali się wzajemnie wszyscy obywatele M-3. Kobieta na moment ściągnęła brwi, zastanawiając się pewnie co do licha, ale zaraz odzyskała rezon i z pełnym profesjonalizmem dopełniła swoich obowiązków, na sam koniec życząc jeszcze smacznego.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.10.19 21:40  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
- To chyba nie jest dobry pomysł, jeżeli mam być szczera. Ludziom odwala albo serce, albo umysł, jeżeli zaczną się za przeproszeniem pchać taką ilością kofeiny - odpowiedziała, drapiąc się po głowie - A poza tym, nie wyobrażam sobie aż tak częstego schodzenia do was, szczególnie zważając na to, kto mi ostatnio łaskawie wpadł w ręce.
Tak, chwilę temu mówiła zupełnie co innego, jednak widziała te niepokojące ogniki w oczach Coral, a i naprawdę wolałaby, żeby nie wpadała w nawyk picia aż tak dużej ilości kawy dziennie. Doprawdy, w S.SPEC pracowało tyle specyficznie walniętych osób, że czasem się czuła jak wieczny asystent połowy zespołu, mimo iż nikt jej nie płacił za martwienie się o niektórych... Chyba że chodziło o tego jednego młodego śmieszka. Z tym że tamten kosztował ją więcej nerwów niż powinien. Za dużo tych geniuszy miała do ogarniania.
Ręce Kamińskiej zacisnęły się nieznacznie, gdy do stolika podeszła kelnerka, która powoli zaczęła wykładać zamówienie, a jej wzrok skupił się w pełni na Sandford. W głębi duszy modliła się, żeby nie nawoływała żadnych mechanicznych matek - ale z drugiej strony wiedziała, że Coral to nie ona, ta jest w stanie zrobić przypał, szczególnie gdy może w ten sposób wkręcić kogoś do zabawy. Pech chciał, że dzisiaj trafiło na biedną kelnerkę, jak i na samą Luizę. Gdy tylko padły słowa z jej ust, wzrok Bereniki natychmiast przeniósł się na kelnerkę. Przełknęła głośno ślinę.
Kurestwo rude... Oczywiście, że nie da za wygraną bez walki.
Założyła się na całego, nie miała innego wyjścia.
- T-tak, dziękujemy bardzo pani, matkę mechanikę zostawiamy w spokoju... - rzuciła niepewnie, próbując wysilić się na uśmiech, podczas gdy czuła jak jej policzki zaczynają niebezpiecznie płonąć. Kelnerka posłała jej krótkie spojrzenie i spytała, czy wszystko było w porządku, na co Luiza zareagowała nerwowym śmiechem. - Wszystko w porządku, dziękuję za troskę. Nie wiedziałam tylko jak to powiedzieć, ale pani uczesanie jest tak cudne, że na chama zaczęłam się przyglądać. Naprawdę do twarzy pani.
Gdzieś na języku miała jeszcze "narysowałabym", ale to już przemilczała, bo nie chciała ujawniać swojego zboczenia rysownika całemu światu - a i naprawdę to była pierwsza rzecz, jaką wyłapała w tak krótkim czasie, bo to było dosyć proste, ale ładne. Kelnerka zamrugała parę razy i posłała obydwu klientkom dosyć dziwne spojrzenie, ale dalej utrzymała profesjonalizm na wysokim poziomie.
Gdy już tylko odeszła, Luiza wypuściła nerwowo całe powietrze z płuc. Zdjęcia okulary i przyłożyła dłoń do twarzy, posyłając Coral spojrzenie pełne świętego oburzenia, dalej walcząc ze wstydem.
Zamorduję cię kiedyś za mieszanie mnie w takie akcje.
Przypały z Vandal w internecie były do przeżycia. Ale jako Luiza na żywca już nie do końca.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.19 21:55  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
 — Myślisz, że nie dałabym rady? Słońce, potrzymaj mi śrubokręt, patrz i podziwiaj — rzuciła zaczepnie. Właściwie jakieś dziewięćdziesiąt procent jej rozmów z Luizą polegało na zaczepkach, sarkastycznych (acz nieobraźliwych) komentarzach i ogólnym odgrażaniu się, że jeszcze tej Bogu ducha winnej kobitce pokaże pazury. W gruncie rzeczy fakt, że bibliotekarka nadal te odzywki znosiła, świadczył o jej ogromnej cierpliwości — tak potrzebnej w obranym zawodzie — i był wręcz godny podziwu. Przy Coral generalnie szło dostać świra, co niejeden już powiedział, a wielu innych przytaknęło mu w myślach. Zresztą, ona sama przyjmowała tę opinię do wiadomości i nawet się z nią zgadzała, zawsze w jakiś sposób przyznając laur każdej osobie, która do tej pory jeszcze nie kazała jej spierdalać.
 — A któż to taki ci wpadł w ręce? — Przymrużyła oczy i wlepiła w towarzyszkę podejrzliwe spojrzenie, unosząc nieznacznie jedną z rudych brwi. To było jedno z tych pytań, na które bezpieczniej było odpowiedzieć od razu — w przeciwnym wypadku Sandford mogła dorobić do krótkiego stwierdzenia całą ideologię, najpewniej niezbyt atrakcyjną dla ofiary, za to niezwykle zabawną z punktu widzenia pani inżynier. Wyobraźni jej przecież nie brakowało, o czym zaświadczyłby każdy, kto choć raz w życiu zamienił z nią dwa słowa. W dodatku wyobraźnia ta najskuteczniej sprawdzała się w wymyślaniu dziwnych sytuacji i odzywek, z pozoru nieszkodliwych, ale często krępujących. Tylko szczerość mogła człowieka ocalić.
 A to i tak wcale nie był koniec, bo oto nadeszła pani kelnerka i przyszedł czas stanięcia w szranki. Coral, odrobiwszy swoją część zadania bez mrugnięcia okiem, natychmiast zwróciła zaciekawione spojrzenie ku swojej rozmówczyni. Spodziewała się ciekawego widowiska, a oceniać zamierzała bez żadnej litości. W końcu zakład, choć nie przewidywał nagrody, był jak najbardziej poważny. A może nawet bardziej, bo tu stawką był honor!
 — Moja kochana... — Z dezaprobatą pokręciła głową, gdy tylko zdezorientowana dziewczyna znalazła się poza zasięgiem jej głosu. — Jeśli tak wyglądają twoje rozmowy z ludźmi, to ja się już nie dziwię, że nadal trwasz w wolnym stanie. Nie żebym uważała bycie singlem za coś złego, czy coś, broń boże — sprostowała od razu, unosząc dłonie dla podkreślenia swojej absolutnej niewinności. — Acz co innego grać solo z wyboru, a z konieczności. — Właśnie największy problem był taki, że niektórych ludzi do stanu wolnego zmuszały ich własne ograniczenia, podczas gdy z odpowiednią osobą stanowiliby idealny duet. Aż żal marnować taki potencjał! Tymczasem taka Luiza i wielu jej podobnych stanowiło perfekcyjny materiał na czyjąś drugą połówkę, a własnoręcznie pozbawiało się takiej szansy. To było w pewnym sensie wręcz wykroczenie przeciw społeczeństwu! Dlatego też obowiązkiem każdego rozumnego obywatela było wyedukowanie zagubionej owieczki, aby się dłużej nie błąkała po wertepach własnej nieśmiałości, wyszła do ludzi i miała coś z życia. Koniec, kropka.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.19 21:15  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
- Nie wątpię w Twoje chęci i zdolności, panienko Sandford - Luiza nie była w stanie pozbyć się nutki złośliwości z jej głosu, gdy wypowiadała ten tytuł. - Chodzi mi natomiast o pańskie zdrowie. Nie będę Cię reanimować, jak Twoje serce nie wytrzyma nadmiaru kofeiny.
Och, to nie tak, że wcale by to nie wyglądało przezabawnie po przetarciu łez i zapanowaniu nad sytuacją, co? Wyobraźcie sobie spanikowaną Brenię, która nagle zostaje bohaterem, bo postawiła inżynierowi pakiet życia, trzymania w rękach i krzyczenia niczym heros jakiejś opowieści, no bo jak to tak, damie życia nie ratować! Nie licząc całej masy stresu, jaki by to przyniosło. A tego miała ewidentnie zbyt dużo w swoim życiu, Coral musiała jej nieco zejść z serduszka. Sam fakt, że cały czas obydwie miały ubaw ze swoich kąśliwych rozmówek już pokazywał, jak dużo cierpliwości i chęci miała w sobie, zaraz obok stresu wywoływanego wychodzeniem do ludzi.
- Hm. Kojarzysz tego chłopaka, co przyjęli do komputerowców? - Berenika nachyliła się nieco w stronę rozmówczyni, rozglądając się wokół - Le Kapitan. Dziecko umysłu. Sprawia, że inżynierowie wyglądają na dorosłych. Typowy geniusz, któremu nic się nie chce i śmieszkuje ze wszystkich wokół... Wyobraź to sobie. Czy ja zostałam wreszcie oficjalną nianką nienormalnych przypadków?
Aż cisnęło się na usta "matką", ale to brzmiało zbyt poważnie. I zdecydowanie za staro. Niby była w wieku, gdzie niejedna normalna kobieta zakładała już rodzinę czy posiadała dzieci, ale ona... Jakoś nie mogła sobie tego wyobrazić. Umysłowo zatrzymała się w wieku, nie wiem, studenta co najwyżej. Radziła sobie tak samo w życiu jak stereotypowy Polski student XXIw. Cud, że nie grzała parówek trzynaście razy w ciągu dnia.
Przez chwilę próbowała grać dzielną, ale gdy tylko usłyszała ton Coral, twarz Luizy w pełni zmieniła odcień na czerwony, podczas gdy ona skuliła się i zakryła twarz rękami, opierając czoło o blat stołu. Boże, co za wstyd... Kolejna kawiarenka była do skreślenia na następny rok, bo nie miałaby już odwagi pojawić się tutaj, szczególnie sama. Tego uczucia nie poprawiały słowa, które wbijały się w jej niewinne serce jak igły, mimo dobrych chęci Sandford.
- Dla mnie już po prostu nie ma ratunku... - wymruczała, podnosząc głowę na tyle, aby spojrzeć na Coral - Nie wrócę tutaj zbyt szybko. A niektórzy się mnie jeszcze pytają, czemu jestem singlem bez znajomych - widać, prawda? Chociaż będąc szczerym, na tym etapie życia już się z tym pogodziłam. Dziewczyno, ja dobijam trzydziestki... To chyba pora zaadoptować kota albo znaleźć dobrą koleżankę na starość... Albo obydwa. Albo kisić się w domu do końca żywota. I rozwijać się w pracy, choć nawet i tam do dzisiaj jedyne, co opanowałam, to pracę ze specyficznymi ludźmi i ekspresem do kawy. Chociaż tyle w sumie, to i tak niezły wyczyn.
O zgrozo, kto by pomyślał, że taki niewinny zakład zmieni się w taki smutny wylew ze strony bibliotekarki? Ale coś było prawdziwego w jej słowach - bo głęboko w sercu chciałaby coś zmienić. Brak jej było odwagi, aby cokolwiek zrobić, więc pogodziła się z tym, w co wierzyła, że było jej pisane.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.19 23:12  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
 — Poniekąd słusznie — przytaknęła, choć pewnie z takiej zgodności Kamińska niekoniecznie miała się ucieszyć. — Jeśli masz mnie kiedyś obcałowywać i macać po klacie, wolałabym być przytomna. — Zakończyła zadziornym mrugnięciem w stronę bibliotekarki, spodziewając się po niej jeszcze większego zakłopotania. Czy kiedy skończy jej się skala czerwieni, zacznie przybierać inne kolory? No bo chyba nie spodziewała się, że po jednej ostrzejszej ripoście zmusi Coral do wycofania się z pola bitwy. Nie należy zapominać, kto tu tak naprawdę od początku rozmowy kitrał się w okopach.
 — Poza tym, — wtrąciła zaraz, przybierając nieco spokojniejszy ton, — nie musisz się o mnie martwić, w piciu hektolitrów kawy mało kto może mi dorównać... przynajmniej z żyjących. — Nie mogła oczywiście odpuścić małego żarciku na koniec; w olbrzymiej społeczności pracowników SPEC z pewnością dałoby się urządzić ranking spożycia kofeiny, którego rezultaty dla wielu byłyby szokujące. Cud, że M-3 jakoś wyrabiało z hodowlą i produkcją, a jeśli coś miało doprowadzić miasto do ruiny, to pewnie właśnie ogrom zużycia kawowych ziaren przez hordę urzędasów, specjalistów i innych wariatów.
 — Hm, nie kojarzę, pewnie go jeszcze nie spotkałam. — Pokręciła nieznacznie głową, słysząc opis młodzika. — Ale myślę, że dobrze ci zrobi trochę rozrywki. Zawsze to trochę ciekawsze niż robienie kawy i noszenie dokumentów, hm? — No chyba nie zamierzała zaprzeczać, że przynajmniej w tej kwestii Sandford miała trochę racji. Niektóre zawody oferowały co rusz nowe, fascynujące wyzwanie, aż człowiek miał po jakimś czasie dość; innym trzeba było nieco pomóc, ot choćby właśnie angażując się w nadzór nad jakimś nadpobudliwym smarkiem. Gorzej, że Kamińska chyba miała do tego wszystkiego jakieś skrzywione podejście, co dało się wyczuć po jej zrozpaczonym wywodzie. Tego ruda pani inżynier już na bank nie zamierzała jej przepuścić, zdecydowana choć trochę naprostować tę pesymistyczną wizję życia.
 — No już bez przesady — ucięła od razu stanowczym tonem, choć zadbała też o to, by zabrzmieć odpowiednio ciepło. Nie próbowała urządzać suchego wykładu czy co gorsza, wydzierać się na bogu ducha winną kobietkę — nie miała w końcu takiego prawa. Mogła za to wmusić jej kilka pozytywnych kontrprzykładów, żeby chociaż poprawić towarzyszce humor.
 — Po pierwsze, to obie dobijamy trzydziestki i mogę ci zaręczyć, że nie ma co robić z tego tragedii. Życie się dopiero zaczyna. Nie masz jeszcze chłopa i gromadki dzieci? To popatrz na moje małżeństwo i pomyśl sobie, że mogłaś skończyć gorzej. Czasem naprawdę lepiej jest pobyć dłużej samemu, a wielką miłość życia spotkać trochę później.
 Zrobiła chwilę przerwy na wdech, przez moment rzucając spojrzenie w kierunku reszty sali. Potrzebowała czegoś, co skutecznie oderwałoby jej rozmówczynię od czarnych wizji przyszłości. I nawet miała już zalążek pomysłu.
 — Dobra, Lusia. Koniec tego smutkowania — zadecydowała. — Skoro już i tak nie zamierzasz tu już nigdy wracać, możemy równie dobrze dać temu porządny powód. Daj mi najdziwniejszą rzecz, jaką można zrobić w tej kawiarni, a potem patrz i podziwiaj. — Spojrzała na dziewczynę buńczucznie, nie nastręczając żadnego pola do domysłów, że na jakimś etapie mogłaby zrezygnować z wyzwania. Znając Coral, raczej nie należało się spodziewać dezercji.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.19 22:27  •  Kawiarenka "Malinowy Chruśniak" - Page 13 Empty Re: Kawiarenka "Malinowy Chruśniak"
Na jakże zadziorną odpowiedź pani inżynier zdecydowała się nie odpowiadać słowami, czując napływające ciepło na policzki. Luiza jedynie wypuściła z impetem powietrze z płuc, wywracając oczami. To brzmiało prawie jak jakaś prowokacja, no jak słodkich Jezusów na rolkach kochamy, ale bibliotekarka wolała się na tę chwilę nie poddawać. W tej chwili, niczym zbawienie, poczuła delikatnie plumknięcie, jej telefon wyświetlił na ekranie powiadomienie, oraz sama przepustka również przypomniała o swoim istnieniu. Luiza już sięgała ręką, gdy tylko przyuważyła osobę, która wysłała do niej wiadomość, po czym pokręciła głową i ponownie oparła się wygodniej o siedzenie.
Młody znowu pozmieniał jej ustawienia w telefonie. O wilku mowa, co?
Dziewczyna była dobrze świadoma, że nie ma co się w tej chwili z nim wojować, więc nawet nie zaczęła. Poczeka chwilę, przeżyje.
- Asystenci i inżynierowie, moja droga. Kto powiedział, że mamy proste życie, co? - podobnie jak Coral, głos bibliotekarki również się wyrównał, jak gdyby w ogóle wcześniej nie rzucały w siebie tak proste, acz celne docinki. Jasne, cały czas była tego świadoma - po tylu latach pracy z przeróżnymi urzędnikami, naukowcami, inżynierami czy nawet wojskiem i pojedynczymi studentami, Luiza zaczęła w pewnej chwili robić notatki dotyczące różnych osób i ich potrzeb kawowych. Dość rzec, że zamówienia niektórych ciężkich przypadków miała również wykute na pamięć. O kim może mówić, hm...?
- Och, o to się nie martw - odpowiedziała rozbawiona, rzucając wzrokiem na telefon. - Prędzej czy później na pewno poznasz, a przynajmniej usłyszysz. Niezależnie czy to ja będę kurwić, czy on odwali manianę, przez którą się rozsławi. I tak... Zdecydowanie będę miała więcej ruchu i przypływu adrenaliny w ciągu pracy. Może odmłodnieję myślami, nie byłoby to aż takie złe.
W końcu to nie było tak, że nienawidziła Kapitana - w głębi duszy był śmieszkiem, który kojarzył się jej miło z Googly. No i z tego co wiedziała, krzywdy jeszcze dotychczas nikomu nie zrobił. Ba, czasem mu wręcz zazdrościła, że nie przejmował się tak tym, co inni myśleli na jego temat, i żył w swoim świecie. Luiza by tego nie potrafiła.
Na stanowczy ton Coral wzdrygnęła się i lekko wystraszyla, a jej ręce zacisnęły się automatycznie wręcz na filiżance herbaty. Zazwyczaj gdy wychodziły z niej takie wyznania, to nie do końca potem czuła się dobrze, stąd od razu zaczęła się wycofywać, zanim całkowicie wpadłaby w pułapkę narzekania. Przysłuchała się jednak uważnie słowom Sandford.
- ...Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, czy nadawałabym się na wychowywanie dzieciaczków. Ale może coś w tym jest, przynajmniej nie mam ciężkiego przypadku w domu. Ale wiesz jak to jest, prawda? Wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma. I tak dalej.
Miała wykorzystać chwilę spokoju, aby na spokojnie dopić herbatkę i dojeść ciasto.
"Skoro już i tak nie zamierzasz tu już nigdy wracać..."
Kamińska wyprostowała się i przełknęła resztę herbaty, czekając w napięciu. Palnie coś. W kościach to czuła.
I wyczuła. Na jej słowa zaczęła mrugać jak koleś z memu rodem z XXI wieku.
- Jak Boga kocham, jak dostanę kiedyś zawału, będziesz płacić za moje leczenie - pogroziła Coral, ale po chwili wygodnie oparła się raz jeszcze i zaplotła ręce. - No nie wiem, droga damo. Wygłosić płomienne przemówienie na stole o Mamusi Mechanice? Zaoferować komuś miłego buziaka? Zorganizować grupowego twistera? Zaprosić kolegów spod czwórki na imprezę? Nie, czekaj, to by było niebezpieczne, nie najdziwniejsze... Albo, kto wie, oznajmić światu że jesteś że jesteś badaczem i zachowywać się jak rasowy żurnalista. Prawdziwe specowe show.
Weź coś wymyśl. Coś, co nie będzie głupie i niebezpieczne... I niech Bóg ma w opiece tych biednych klientów. Gdyby tu był Kapitan, to na pewno zmalowaliby coś, przez Bere na serio musiałaby się zastanowić nad zmianą mieszkania.
                                         
Berenika
Ochotnik
Berenika
Ochotnik
 
 
 

GODNOŚĆ :
Luiza Emilia Kamińska, dalej znana jako Berenika


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 14 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach