Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 15.05.19 19:55  •  Pokój Santino Empty Pokój Santino

O P I S

 OPIS  


p
  
  


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.19 0:21  •  Pokój Santino Empty Re: Pokój Santino
    Pokój Santino nie był zamknięty. Wymordowany rzadko kłopotał się czymś takim, jak zamykanie drzwi, no chyba że sam w nim przebywał. Wydawało mu się, może trochę egoistycznie, że sam jest ciekawszy niż większość zgromadzonych przez niego rzeczy. Domyślał się, że inni nie będą w stanie docenić tego, co posiadał. Z resztą niewiele osób chciało wchodzić do pokoju dziwki. Może byłoby inaczej, gdyby był kobietą, niemniej jednak w swojej sytuacji czuł się dość bezpieczne. Nie byłby jednak sobą, gdyby swoich najcenniejszych rzeczy nie miał pochowanych tak, by nikt nie mógł ich odnaleźć, jak na przykład pod deską podłogową, czy też ukrytą w wydrążonej za wanną dziurze, zakrytą kafelkiem.
    Sam pokój Santino był dość rozpoznawalny, głównie ze względu na zapach, jaki się z niego ulatniał i można powiedzieć, że jak na Desperacie standardy, to należał on do dość przyjemnych. Hodowanie lawendy może i było dziwne, ale ciemnowłosemu przynosiło jak na razie same korzyści. Zapach, mimo że bywał drażniący, to jednak odganiał wszelkie paskudztwo, które mogło roznosić nieprzyjemne w skutkach choroby. Zaraza która roznosiła się po Apogeum nie dotarła do pokoju Santino zapewne dlatego, że wszelkie roznoszące ją robactwo najzwyczajniej w świecie nie było w stanie przedrzeć się przez lawendową woń. Wszelki smród zepsucia również nie mógł się u niego panoszyć, zagłuszony kwiatową wonią. Na szczęście wymordowany dbał u siebie o porządek, więc nie można było znaleźć u niego kurzu. Często bowiem sprzątał, co było wynikiem nudy. Żyjąc w warunkach, w jakich przyszło mu egzystować, nie mógł pozwolić sobie na większe i zajmujące rozrywki. Nie był już w M-5. Tamto beztroskie życie dawno już minęło, ale na szczęście po ponad dwustu latach nauczył się czerpać przyjemność nawet z nudy. W końcu była ona o niebo lepsza od walki o swoje życie i zdrowie, a teraz powodziło mu się całkiem nieźle.
    Spojrzał na Jay'a, z myślą, że nuda rzeczywiście nie była tak straszna, jak niektórzy ja opisywali. W końcu on sam mógłby tak wyglądać.
    Nigdy nie czuł się osobą specjalnie ważną. Wielu dało mu do zrozumienia, że w ich oczach jest wart tyle samo co ziarnko piasku i na nic zdały się pogadanki o to, że nawet ziarnko piasku może narobić problemów, bo dalej pozostawał w cieniu istot, które zdawały się mieć więcej mocy i siły przebicia w tych stronach. Nie przeszkadzało mu to. Nie musiał być przecież najważniejszy, nikt nie musiał go też słuchać i zgadzać się z jego zdaniem, nawet jeśli było właściwe. Oczywiście, że czuł się niedoceniany, jednak przez większość czasu dusił to w sobie, dając temu ujście tylko przy niektórych osobach.
    Mruknął coś pod nosem w odpowiedzi na uwagę mężczyzny. Nawet w takich sytuacjach musiał wrzucić swoje zgryźliwości. Na szczęście nie było powodów by się martwić, bo Santino mimo smukłej budowy, jak się okazało, miał całkiem sporo siły i jakoś udało im się pokonać schody i w końcu stanęli przed drzwiami do pokoju wymordowanego.
    Szybko otworzył drzwi, wprowadzając Rottweilera do środka. Nie zatrzymywał się, tylko od razu skierował prosto do łazienki. Głównie ze względu na to, że jeśli już miał mieć coś zapaskudzone krwią, błotem i chuj wie czym jeszcze, to lepiej, żeby były to kafelki, z których wszystko można było dość szybko zmyć i nie wsiąkało w wykładzinę. Krew potrafiła zasmrodzić w całym pokoju na wiele, wiele dni.
    – Musisz się umyć – powiedział, ale raczej nie musiał mówić tego akurat Jayowi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.08.19 10:00  •  Pokój Santino Empty Re: Pokój Santino
____Wdrapywanie się na schody było wyjątkowo żmudnym zajęciem, choć Jay bez wątpienia robił wszystko, by dostać się na piętro jak najszybciej. Ciało odmawiało mu posłuszeństwa, a każda stracona sekunda wydzierała z niego pozostałą energię, która w ogóle pozwoliła mu na dotarcie do Czarnej Melancholii. Idąc ramię w ramię z Santino, który w tej sytuacji stanowił jego jedyną asekurację, łapał się na tym, że co jakiś czas zamykał oczy na dłużej, jednak szybko przypominał sobie, że nie mógł w pełni zdać się na drugą osobę. Możliwe, że gdyby tylko przestał mozolnie podnosić nogi, by raz po raz opierać je o kolejne stopnie, oboje polecieliby w dół, czyniąc pokonany już dystans marnotrawstwem czasu i sił.
To już niedaleko.
____Zapewnił głos, który obecnie przypominał już oddalające się echo. Oznaczało to co najmniej tyle, że ciemnowłosemu odechciewało się słuchać i myśleć. Choć bardziej trafne byłoby uznanie, że to jego własne ciało próbowało zmusić go, by wreszcie się wyłączył – to była długa droga, a ono zasłużyło na odpoczynek.
____Swoją drogą, gdyby znaleźli się tu wiele wieków wstecz, ktoś na pewno byłby wkurwiony brudem, który po sobie zostawiał. Choć gdyby znaleźli się tu wiele wieków wstecz, Grimshaw mógłby skończyć co najwyżej z podbitym okiem i raną ciętą od noża, a nie z poważnym ubytkiem ramienia, które jakaś bestia wyszarpała zębami. Tak naprawdę nie znaleźliby się tu wiele lat wstecz, bo prawdopodobnie trafiłby do bardziej sterylnego miejsca. Tutaj nikt już nie przejmował się brudem, a na schodach, po których wchodzili i na korytarzu, na który ostatecznie się dostali, zaschło zapewne wiele innych rzeczy, których raczej nikt nie chciał sobie wyobrażać.
____Zapach lawendy nie pasował do tego syfu.
____„Musisz się umyć.”
____Mówisz to wszystkim, których tu zapraszasz? ― wyrzęził. Z innych ust zabrzmiałoby to jak zaczepka, jednak pozbawiony emocji głos Ryana sprawiał, że brzmiało to, jak uwaga nawołująca do zastanowienia się nad poziomem swojej gościnności. Ale fakt – nie musiał mu tego mówić. Ciemnowłosy nie marzył o niczym innym, jak tylko zmyciu z siebie skrzepów, które sprawiały, że poszarpane ubrania już dawno przylepiły się do jego ciała. Ciężko było zignorować kiepski materiał, którzy wrzynał się w otwarte rany. ― Przygotuj wodę.
____Miał już okazję przebywać w tej łazience i prawdopodobnie już po pierwszej wizycie zapamiętał jej rozkład. Mimo tego przemknął mętnym spojrzeniem po całym pomieszczeniu, zanim podszedł do umywalki – tym razem korzystając z pomocy ściany – i oparł się o nią tyłem, by zdrowszą ręką podciągnąć do góry nie nadający się do użytku podkoszulek. Zarówno teraz, jak i za życia, nie miał problemu z eksponowaniem swojego ciała i nie wątpił, że Santino nie miał nic przeciwko oglądaniu nagich ciał, choć obecny stan opętanego pozostawiał wiele do życzenia. Nie był tu jednak po to, by imponować – chciał po prostu mieć to za sobą.
____Zostanę na noc ― poinformował, gdy brudny podkoszulek wylądował na podłodze, najwidoczniej nie mając zamiaru pytać, czy taka opcja wchodzi w grę. Uznał to za oczywiste.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach