Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 15 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Next

Go down

Pisanie 18.01.19 23:59  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
Trafiony. Tonpacchi Itsume, dotychczas "osłaniający" swojego bohaterskiego kolegę i niedoszłą samobójczynię, poczuł jak ciało przekręca się w bok za sprawą niewidzialnej siły. Dopiero później poczuł ból i ciepło; nie był nawet w stanie przerazić się faktem przerwanego skafandra. Najwidoczniej myśl, że został trafiony ― i przeżył ― za bardzo zdominowała resztę perspektyw. Na przykład to, że kolejny strzał minął jego głowę o kilka centymetrów. Albo to, że tuż obok niego przemykał czarny kot ― najwidoczniej wciąż ignorowany przez całą załogę.

Tymczasem w podobnych tarapatach znalazł się Sumire Minaru, dotychczas zajęty transportowaniem nieprzytomnej towarzyszki na siedzenie swojego motoru. W momencie, w którym dosłownie wrzucił kobietę na grzbiet pojazdu, jego sylwetką szarpnęło. Cofnął się o dwa kroki, natychmiast klękając i przyciskając rękę do rany w klatce piersiowej.

Obaj trafieni mężczyźni potrzebowali ledwie sekundy na to, aby ― w zapewne heroicznym odruchu ― chwycić za własne bronie i raz jeszcze wycelować w miejsce, z którego ich ostrzelano. Po ich prawej rozległy się jednak nieprzerwane wystrzały z obrotowego karabinu maszynowego. Ciągły ogień początkowo wybił na blasze ochraniającej Lazarusa dziesiątki dziur, tym samym przebijając się przez tworzywo i dwukrotnie raniąc dezertera.

Shiwokawachi Kasami, operator karabinu, trafił Lazarusa w prawe ramię, tuż nad zgięciem stawu oraz wyżej, w bark tuż nad obojczykiem. Będący nie dalej jak pięćset metrów od zdarzenia transporter zwolnił drastycznie, gdy przednie, prawe koło straciło oparcie. Atak ze strony usadzonego na szczycie pojazdu wojskowego jednak nie ustąpił. Tym jednak razem seria strzałów została wycelowana w Abyssiana.

Do obecnej chwili ignorowany Reoone wreszcie pojawił się na cudzym celowniku. Ponieważ transporter zwolnił, a wkrótce całkowicie się zatrzymał, osłaniająca go od prawej Dangoyama Kira również zmniejszyła bieg i wkrótce zatrzymała. Jak swoi poprzednicy sięgnęła po broń wiernie spoczywającą na tyłach mrukliwego motoru i wyprostowawszy sylwetkę odbezpieczyła ARC-741. Nawet jeżeli poprzednicy nie zwrócili uwagi na pozornie niemrawe zwierzę, które przypadkiem wpadło w wir zamieszania, wiedziona doświadczeniem Dangoyama postanowiła, na wszelki wypadek, pozbyć się i tego problemu. Nacisnęła na spust, gdy Reoone wskakiwał za kolejną stertę śmieci, chybiając o włos.

TERMIN: 21/01 + 2 dni dla mnie.
Lazarus: do dyspozycji 5 strzałów, zakładając, że: 0-70 ― trafione; 71-100 ― nietrafione. Przed rzutem konkretyzuj jedynie gdzie postać celowała.
Abyssian: ze względu na stosunkowo niską temperaturę otoczenia, sięgającą 3-4 stopni, ciało wchodzi w odrętwienie. Jeżeli ominiesz trzy następne kolejki, postać będzie na tyle zdrętwiała, że jej ruchy będą zbyt wolne do ewentualnej ucieczki. Każda następna tura oznacza pogorszenie sytuacji. 1|3
Reoone: -
Transportowiec: 500 metrów od was.

Stan NPC:
― Tonpacchi Itsume: postrzał w klatkę piersiową, przytomny.
― Sumire Minaru: postrzał w klatkę piersiową, przytomny.
― Niruyasa Ayano: (prawdopodobnie) złamana w kostce noga; nieprzytomna (?).
― Shiwokawachi Kasami (operator karabinu obrotowego na pojeździe): -
― Dangoyama Kira: -
― Torashi Awazawa (kierowca): -
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 0:31  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
 Nie widział jak to się stało, ale jego plan najwyraźniej wypalił. Przede wszystkim przeżył, żadna zbłąkana kula nie trafiła go w trakcie tej zuchwałej akcji, zdawało się nawet, że żaden z wojskowych go nie zauważył. Skupiali się wyłącznie na tym, co przed nimi i zignorowali niewielkie stworzenie w kolorze piachu pod ich stopami, które w resztkach opadającego kurzu prześlizgnęło się blisko jednego z nich.
 Wślizgnął się pomiędzy gruzy i zwały śmieci. Małe, kocie serce waliło mu w piersi tak mocno, że czuł pulsowanie na całym ciele. Zaczaił się nisko przy gruncie i łapał oddech układając jednocześnie plan na dalsze postępowania. Z tego miejsca widział, że ostrzał z obu stron nadal trwał. Nie był najbystrzejszym kotem na Desperacji, ale był w stanie zorientować się, że wojskowi mają przewagę. Liczba strzałów padających z ich strony była znacznie większa, niż z przeciwnej. Wyglądało na to, że ktokolwiek postanowił zatrzymać transportowiec, teraz walczył o życie.
 Nie że powinno go to interesować. Był tutaj zdany wyłącznie na siebie, ale mimo to z tyłu głowy zastanawiał się kto i dlaczego porwał się na wyczyn równie głupi co ten w wykonaniu wymordowanego. Może los się do niego uśmiechnął.
 Skradając się na miękkich łapach poruszał się ukryty za zasłoną z gruzów i śmieci, od czasu do czasu wyglądał od góry by zbadać sytuację także zmysłem wzroku. Szukał idealnego miejsca, by niewidoczny z zewnątrz mógł objąć spojrzeniem całe miejsce potyczki. W szeregach rebeliantów właśnie tak sobie radził. Kontrolując przebieg wydarzeń z pewnej odległości. W końcu więc zdecydował się na miejsce. Położył się płasko na ziemi i wbił spojrzenie kocich ślepi w mężczyznę, o którego otarł się przebiegając środkiem.
 Rozchylił lekko pysk szykując się do użycia mocy.
Obezwładnij swoich towarzyszy. Najlepiej pozbaw ich przytomności.
 Rozkazał, skupiając się na osobie wojskowego. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinien powstrzymać ostrzał.

Koci pomruk: 1/3
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.19 1:54  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
[ rzuty kostką ]

 Jego własne, nie tak dawne i kpiące słowa o zwijaniu się z tego burdelu w momencie, w którym którykolwiek z nich zostanie choćby draśnięty, brzmiały teraz niesamowicie gorzko. Boris nawet nie spojrzał na swoje ramię. Wystarczyło mu szarpnięcie wytrącające jego rękę - a tym samym i lufę karabinu - z wcześniej obranej pozycji i ta nieprzyjemnie ciepła, nasiąkająca od krwi bluza. Powtarzał sobie jak mantrę, że na pewno nic mu nie jest, na pewno to tylko źle wygląda i na pewno rozwlekło to jego flaki po całym samochodzie. Na nic zdały się przebłyski zdrowego rozsądku próbujące zepchnąć rosnącą panikę na bok i wyjaśnić łowcy, że w ramieniu nie ma żadnych flaków do rozwlekania. Jak nie ma, jak ma. Był łowcą, nie wiadomo co w nim zmutowało.
 Poczuł jak obiadowe smażone jaszczurki podchodzą mu do gardła.
Oddychaj debilu i ciesz się, że jeszcze nie zemdlałeś.
 Wiedziony myślą o przeróżnych podrobach, niemal podświadomie skierował lufę nieco w bok, celując prosto w brzuch jedynego nienaruszonego motocyklisty. Najpewniej nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby ten również nie zaczął strzelać. Całe szczęście, że przez te cholerne kombinezony jego laser dawał radę się przebić.
 Azarow starając się skupić wyłącznie na unieszkodliwieniu jak największej liczby zagrożeń wziął na celownik kolejną, najbliższą poprzedniej ofiarę - karabin znajdujący się na transporterze. Łowca nie był do końca pewny czy oberwał z niego czy od pozostałych żołnierzy, ale to właśnie on wydawał mu się najgorszy z tego wszystkiego. Dla samego operatora tej przeklętej broni zostały przeznaczone dwa strzały, a na dokładkę oberwał sam karabin. Boris chciał mieć pewność, że w miejsce jednego unieszkodliwionego żołnierza nie pojawi się zaraz następny.
 Dopiero teraz mógł przesunąć lufę w stronę najbliżej znajdujących się przeciwników. Orion nie należał do najlżejszych, a niefortunnie rana po prawej stronie wcale nie pomagała praworęcznemu w szybkim przestawieniu swojej broni. Nic więc dziwnego, że celując w głowę żołnierza, który już raz uniknął laserowej dekapitacji z jego łowczych łap - znowu spudłował.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 0:05  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
Nie miała pojęcia jak to się stało.
W jednej sekundzie dookoła nich śmigały laserowe pociski i kule wystrzeliwane przez stabilnie podtrzymaną lufę ARC-741. W następnej ciepło rozlało się po całym organizmie jak żrący kwas; ziemia nagle uciekła spod stóp, niebo przekręciło się i ześlizgnęło z góry naprzód, jakby sufit zamienił się miejscami z przednią ścianą. Kira dopiero przy trzecim uderzeniu serca zdała sobie sprawę, że spadła z motoru lądując plecami na sypkiej ziemi. Jak to możliwe? Ochronna szyba pojazdu, która lekkim półkolem zasłaniała ją od frontu była nietknięta; skąd więc nadciągnął atak? Dangoyama, z trudem panując nad dreszczami, przekręciła się nieco na bok, kuląc jak dziecko, z jedną ręką wciśniętą w postrzelony brzuch. Drugą przytknęła do ochronnego kasku.

Operujący karabinem Shiwokawachi miał dokładnie tyle samo czasu co jego współtowarzyszka. Zdążył posłać jeszcze jedną serię, wzbijając w górę tumany kurzu. Nim ten zdążył opaść na dobre, mężczyzna cofnął się od broni, jakby ktoś położył mu ręce na ramieniu i brutalnie odepchnął od stojaka z przymocowaną do niego maszynówką. Chwilę później ciało przechyliło się jeszcze mocniej, tracąc równowagę. Gdy upadał na ziemię za drżącym transporterem, Tonpacchi Itsume wstawał akurat ze swojego miejsca.

Wydawało się, że powinien zostać na stanowisku ― ukryty za żelaznym motorem miał większe szanse przeżycia (w zasadzie: jakiekolwiek szanse przeżycia), niż podnosząc się i odsłaniając większą część sylwetki. Wbrew zasadom logiki dźwignął się jednak na nogi i uniósł dzierżoną przez siebie broń. Pocisk lasera minął go dosłownie o kilka cali, ale wojskowy zdawał się tego nie zauważać. Pokonał dwa metry dzielące go od klęczącego, rannego kolegi i stanął nad nim, zamierając.

Sumire Minaru zadarł głowę. W goglach jego kasku odbiła się postać towarzysza; szczególnie jego ramiona gwałtownie unoszące się ponad czerep. Wraz z zamachem świsnęło powietrze, gdy Tonpacchi wymierzył cios karabinem, posługując się nim jak pałką. Huk kolby uderzającej w bok hełmu sprawiał wrażenie dźwięku ostatecznego. Minaru zwalił się na glebę, wypuszczając z rąk własną broń.

Nagle wszystko ucichło; postękiwania rannych, mruczenie akumulatorów, trzaski przeładowywanych magazynków. Zdawało się, że jedynym ruchliwym elementem jest trzęsący się transporter. Jego silnik wprawiał całą metalową bestię w mocne drżenie.

TERMIN: 23/01 + 2 dni dla mnie.
Lazarus: do dyspozycji 5 strzałów, zakładając, że: 0-70 ― trafione; 71-100 ― nietrafione. Przed rzutem konkretyzuj jedynie gdzie postać celowała.
Abyssian: ze względu na stosunkowo niską temperaturę otoczenia, sięgającą 3-4 stopni, ciało wchodzi w odrętwienie. Jeżeli ominiesz trzy następne kolejki, postać będzie na tyle zdrętwiała, że jej ruchy będą zbyt wolne do ewentualnej ucieczki. Każda następna tura oznacza pogorszenie sytuacji. 2|3
Reoone: odstrzelony fragment lewego ucha.
Transportowiec: 500 metrów od was.

Stan NPC:
― Tonpacchi Itsume: postrzał w klatkę piersiową, przytomny.
― Sumire Minaru: postrzał w klatkę piersiową, nieprzytomny (?).
― Niruyasa Ayano: (prawdopodobnie) złamana w kostce noga; nieprzytomna (?).
― Shiwokawachi Kasami (operator karabinu obrotowego na pojeździe): postrzał w prawy bark i klatkę piersiową; nie rusza się.
― Dangoyama Kira: postrzał w brzuch.
― Torashi Awazawa (kierowca): -

1|5.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.19 12:20  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
Dobra robota. Pochwalił zniewolonego mężczyznę w myślach.
 Z tej odległości widział wystarczająco dużo, by wiedzieć, że uderzenia bronią chociaż nie śmiertelne, powinny na jakiś czas spełnić swoje zadanie. W przypadku większego pecha, gdyby jednak reszta żołnierzy nie usnęła słodko na polu walki, w ich szeregi i tak wdarłby się chaos. Czasami odrobina zamieszania wystarczyła.
Nie panujecie nad sytuacją. Poleć zatrzymanie wozu, zostaliście otoczeni, jesteście w zasadzce. Mocno w to wierzysz. Przekazywał poprzez myśli kocur, skupiając się z całych sił, by jego własne przekonanie dotarło do umysłu mężczyzny. Jeśli wystarczająco mocno go przekona, mężczyzna powinien sam dobrze wiedzieć, co w tej sytuacji zrobić. Wszystko jednak na tyle dyskretnie, by mały podstęp z manipulacją zachowania nie okazał się zbyt jawny.
Nie możecie wezwać pomocy, jeśli życie wam miłe. Teraz po prostu zatrzymaj wóz. Podnieś ręce i wskaż dyskretnie na palcach ilu was jest.
 Przebierał kocimi łapkami z nerwów. Starał się formułować proste rozkazy, ale cały czas myślał też o tych innych napastnikach. Nawet jeśli teraz poradzi sobie z żołnierzami, pozostaną jeszcze oni. Moc wymagała od niego sporych pokładów sił, nawet jeśli nie fizycznych to psychicznych.
 Oddychał miarowo i obserwował bez przerwy dalszy przebieg wydarzeń. W tym momencie starał się ignorować pieczenie przy uchu, ale wiedział już, że prędzej czy później będzie musiał się tym zająć. Całą swoją uwagę przeniósł na obserwacje, uszy nie były mu w tym momencie aż tak potrzebne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już niedługo dowie się, ile osób poza tymi, które były poza wozem brało udział w całej akcji. Jeśli liczba okaże się sprzyjająca, być może pokusi się w końcu o nieco bardziej bezpośredni udział w walce.
 Nie żeby narzekał, w końcu jego rolą zazwyczaj było właśnie mącenie z daleka. Utrzymywanie dystansu było jego specjalnością, którą wybrał nie tylko dlatego, że cholernie bał się walczyć.

Koci pomruk: 2/3
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.19 23:15  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
Miał szeroko otwarte oczy. Nie mrugał. Nikt tego nie mógł ujrzeć, gogle hełmu wszystko zasłaniały. Od wypukłej powierzchni odbijały się promienie pomarańczowego słońca. Żołnierz oddychał spokojnie, bez zdenerwowania tak naturalnego dla toczonego adrenaliną organizmu. Reoone mógł dostrzec, jak mężczyzna unosi dłoń, wystawiając dwa palce. Powolnym gestem dotarł opuszkami do boku kasku i przycisnął je w miejscu niedaleko skroni, jak agent FBI nadający komunikat dla reszty zespołu.

Dangoyama drgnęła gwałtowniej. Wyrzuciła dłoń w górę i machnęła nią zamaszyście, jakby chciała dać znać grupie ratowniczej, gdzie dokładnie się znajduje. Ten nagły i niespodziewany zryw sprawił, że Tonpacchi postąpił krok naprzód. Jeżeli chciał jej przeszkodzić ― los miał inne plany. Upływ krwi z klatki piersiowej osłabiał organizm. Rozwarte, puste ślepia wcelowane były w niezgrabnie podnoszącą się do siadu Dangoyamę. Nie dostrzegał w niej jednak towarzyszki. Dostrzegał w wroga, który stara się przeszkodzić w akcji.

Zmanipulowany żołnierz ponownie przycisnął palce do skroni. Znów coś mówił; niektóre słowa wręcz wykrzykiwał. Stawał się tym bardziej agresywny, im bardziej kobieta stała, a nie leżała na ziemi. Gleba pod Dangoyamą nasiąkała krwią. Skafander miała wilgotny od czerwieni.  Sama trzymała rękę na hełmie, drugą przyciskała do rannego brzucha. Słońce miała za swoimi plecami, dlatego można było dostrzec szybko poruszające się usta.

Chwilę później rozległ się huk.
Strzał ślizgnął się po powietrzu jak strzała wypuszczona z naprężonej linki łuku. Nabój wbił się w piach, wzniecając maluteńki obłok kurzu. Na chwilę znów zapanowała cisza. Dźwięk przeładowywanej broni. Na szczycie transportera znajdowała się nowa postać. Z górnego otworu wystawały jedynie jej ramiona oraz wciśnięta między nie głowa. Lufa uniosła się, kiedy Dangoyama upadła na kolana. Jej ręka przesunęła się wyżej. Przestrzelony żołądek mogła znieść, ludzie wychodzili przecież z gorszych opresji, prawda? Serca nie potrafiła jednak zmusić do pracy. Przebite pociskiem stało się równie bezużyteczne co zbite lustro.

Torashi gestem przywołał do siebie stojącego w miejscu Tonpacchiego. W chwili, w której nakazał mu brać nogi za pas i dotrzeć do chronionego stalą pojazdu JUŻ-TERAZ nogi Itsume zgięły się, jakby w kolanach, zamiast stawów, pojawiła się wata. Wojskowy runął na ziemię dziesięć sekund po tym jak to samo spotkało Dangoyamę. Rażony szokiem Awazawa zesztywniał w bezruchu.

TERMIN: 27/01 + 2 dni dla mnie.
Lazarus: do dyspozycji 5 strzałów, zakładając, że: 0-70 ― trafione; 71-100 ― nietrafione. Przed rzutem konkretyzuj jedynie gdzie postać celowała.
Abyssian: ze względu na stosunkowo niską temperaturę otoczenia, sięgającą 3-4 stopni, ciało wchodzi w odrętwienie. Jeżeli ominiesz trzy następne kolejki, postać będzie na tyle zdrętwiała, że jej ruchy będą zbyt wolne do ewentualnej ucieczki. Każda następna tura oznacza pogorszenie sytuacji. 3|3
Reoone: odstrzelony fragment lewego ucha. Osłabienie.
Transportowiec: 500 metrów od was.

Stan NPC:
Tonpacchi Itsume: postrzał w klatkę piersiową, martwy.
― Sumire Minaru: postrzał w klatkę piersiową, nieprzytomny (?).
― Niruyasa Ayano: (prawdopodobnie) złamana w kostce noga; nieprzytomna (?).
― Shiwokawachi Kasami (operator karabinu obrotowego na pojeździe): postrzał w prawy bark i klatkę piersiową; nie rusza się.
Dangoyama Kira: postrzał w brzuch, postrzał w klatkę piersiową. Martwa.
― Torashi Awazawa (kierowca): -

2|5.

Omijamy Lazarusa. Pisał mi na PW, że ma nieobecność i mamy opuścić jego udział w tej turze.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.19 13:02  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
 Nić połączenia zezwalająca wymordowanemu wpływać na zachowanie mężczyzny urwała się. Reoone był jednak pewien, że nawet bez śmierci postrzelonego mężczyzny nie byłby w stanie zbyt długo utrzymywać jeszcze tej łączności. Był zbyt zdezorientowany tym, co właśnie się wydarzyło. Usłyszał huk wystrzału, a potem jeden z żołnierzy padł na ziemię, martwy. Drugi, właśnie ten który dotychczas dobrze wykonywał jego rozkazy padł za sprawą kolejnego pocisku.
 Brutalność takich starć wydawała się zbyt nierealna, by istnieć, dopóki nie doświadczyło się jej osobiście. Co musiało się wydarzyć, by ktoś z zimną krwią zabił dwóch swoich towarzyszy?
 Nie potrafił sobie na to odpowiedzieć. Domyślał się jedynie, że człowiek wychylający się z transportera ma niesamowicie ważne powody, by tak postąpić. Może plotki się nie myliły i w środku rzeczywiście było coś, co musiał za wszelką cenę ochronić? Wątpliwe, by wojsko wysłało tak żarliwą obstawę za pustym pojazdem. Z drugiej strony, zmanipulowani przez rząd ludzie musieli wykonywać rozkazy. Może nawet pod groźbą śmierci.
 Tak przynajmniej w podziemiu mówili inni.
 Łapał oddech walcząc z szokiem. Czuł jak coś pcha go do przodu, jakby adrenalina, o której tyle się nasłuchał, a wpływu której nigdy nie zaznał. Wiedział, że pozostając w miejscu niczego nie zdziała, a było wiele rzeczy, które musiał zrobić.
 Miał nadzieję, że strzelec skupi się na reszcie towarzyszy, która leżała na gruncie bez ruchu, albo napastniku, który mógł w dalszym ciągu kryć się za ostrzeliwanym, desperackim pojazdem. Na niskich łapach, pilnując by od strony transportera kryły go gruzy i śmieci ruszył powoli do przodu, w kierunku stojącej, wojskowej maszyny. Odległość była spora, ale z tak daleka nie zrobi nic, nawet jeśli bardzo by tego chciał.
 Oczywiście najcudowniej byłoby, gdyby ktoś zestrzelił uzbrojonego żołnierza, ale nie mógł zdawać się na los. Żeby rozeznać się w sytuacji musiał znaleźć się niezauważony zdecydowanie bliżej.

Koci pomruk: 2/3 koniec
Przerwa: 1/4
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.19 12:34  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
[ rzuty kostką ]

 Kolejne pudło i kolejne ciche przekleństwo, które wymknęło się z pomiędzy zaciśniętych z bólu zębów łowcy. Już miał poprawić swój poprzedni strzał korzystając z tego, że jego cel postanowił jeszcze bardziej się odsłonić, gdy dotarło do niego to co żołnierz zamierzał zrobić. Palec zamarł na spuście karabinu, a ślepia nadal wpatrywały się z niedowierzaniem w wojskowego.
 Zaczęli się sami wybijać. Co do kurwy się tu działo?
 Korzystając z narastającego chaosu, wykorzystał cenne sekundy, w których nie znajdował się pod ostrzałem karabinów i opatrzył sobie ramię. Opatrzył, dobre sobie. Boris nie potrafił nakleić plastra tak, by nic nie wybuchło, a co dopiero wiedzieć jak profesjonalnie zająć się raną. Mocne obwiązanie ramienia chustą musiało wystarczyć. Rana postrzałowa barku musiała zadowolić się wyłącznie uciskiem jaki powodował pas od karabinu.
 W wyścigu po zgromadzone w pojeździe jedzenie każdy był wrogiem. Na tym etapie Lazarus nie miał zamiaru dzielić się niczym nawet z Abyssem, gotowy skierować broń przeciwko bratu jeżeli ten postanowiłby się sprzeciwić. Nic więc dziwnego, że łowca nie potrafił docenić faktu, że ktoś inny postanowił dobić żołnierzy i bez wahania wziął na celownik postać na transporterze. W ramach wdzięczności zaserwował mu trzy strzały.
 Pozostałe dwa przeznaczone zostały dla przedniej szyby transportera. W końcu trzeba było wybić sobie drogę do środka.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.19 0:14  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
Wiał zachodni wiatr, śląc echa postrzałów w kierunku Miasta-3, jakby sama natura starała się przekazać mieszkańcom utopii wieść o niepowodzeniu misji. Zdawało się, że w chwili, w której ciało ostatniego ruchliwego żołnierza trzykrotnie drgnęło, a potem spadło wgłąb samochodu, nie było już niczego, co mogłoby zagłuszyć Desperację. Mocne podmuchy przesypywały wiatr, niska temperatura wreszcie przypomniała o swoim udziale, szczypiąc w policzki i odsłonięte skrawki ciała.
Przednia szyba roztrzaskała się w drobny mak i tumany kurzu osiadały się już powoli na drobinkach szkła. Adrenalina przetaczana wraz z krwią utrzymywała ciała Lazarusa i Konegiego w gotowości, ale nawet ten stan zaczynał powoli słabnąć, w zamian wpuszczając do organizmów zmęczenie.

Szlifowana latami intuicja podpowiadała, że transporter nie stanowił już wyzwania. Drżenie akumulatora wprawiało całą konstrukcję w dygotanie, a mimo tego, patrząc na obraz stojącej w miejscu mechanicznej bestii, miało się wrażenie, że jest martwa jak nigdy wcześniej. Mocne opancerzenie chroniło pakunek przed atakami z zewnątrz, jednak już przez zbitą szybę można było dostrzec proste rozwiązanie zagadki. Tuż obok opartej o kąt kabiny postaci kierowcy, który zamarł z opadniętą na pierś głową, w oczy rzucała się niewielka skrzynka; czytnik.

Na skanerze paliła się czerwona dioda.
Znając jednak system otwierania i zamykania wszystkich pomieszczeń w M3, łupieżcy potrzebowali jedynie...

WYDARZENIE ZAKOŃCZONE SUKCESEM

Nagroda: po 70 PF dla Lazarusa i Reoone, 15PF dla Abyssa + zawartość transportera, którą poznacie po napisaniu postów w następnej turze.

Mój udział w tym momencie się teoretycznie kończy.

3|5

Stan uczestników:
Lazarus: postrzał w prawy bark (tuż nad obojczykiem) oraz w prawe przedramię (nad zgięciem łokcia).
Abyssian: ze względu na stosunkowo niską temperaturę otoczenia, sięgającą 3-4 stopni, ciało wchodzi w odrętwienie. Jeżeli ominiesz trzy następne kolejki, postać będzie na tyle zdrętwiała, że jej ruchy będą zbyt wolne do ewentualnej ucieczki. Każda następna tura oznacza pogorszenie sytuacji. 3|3 <- postać przez następne 3 wątki jest obolała i spowolniona, jakby wewnątrz mięśnie zamieniły się w beton.
Reoone: odstrzelony fragment lewego ucha. Osłabienie.
Transportowiec: 500 metrów od was, zbita przednia szyba, uszkodzone przednie koło.

Stan NPC:
Sumire Minaru: postrzał w klatkę piersiową, nieprzytomny (?).
Niruyasa Ayano: (prawdopodobnie) złamana w kostce noga; nieprzytomna (?).
Shiwokawachi Kasami (operator karabinu obrotowego na pojeździe): postrzał w prawy bark i klatkę piersiową; nie rusza się.
― Torashi Awazawa (kierowca): postrzał w głowę, dwukrotnie trafiony w klatę piersiową. Martwy.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.19 11:21  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
 Pęknięcie szkła uświadomiło go, że nieznajomy napastnik próbuję przygotować sobie drogę do środka transportera. Ich cele mogły się pokrywać, ale to znaczyło, że prędzej czy później będą musieli się ze sobą zetrzeć. Po ilości i częstotliwości padania pocisków mógł zgadnąć, że osoba była jedna, ewentualnie więcej, przy czym te nie posiadały już broni palnej. Miał większe szanse tylko wtedy, gdy pierwszy dotrze do pojazdu.
 Ruszył już wcześniej, gdy ostrzał nadal trwał, więc kiedy wszystko wreszcie ucichło, człowiek na wieżyczce poległ, Louma mógł wyłonić się szybkim susem za góry śmieci i z prędkością małego geparda schować się za maszyną. Upewnił się, że pojazd nie ruszy nagle w jego stronę i zmusił ciało do przemiany. W kociej formie niewiele da radę zrobić.
 Przybranie ludzkiej formy zabrało z jego cennego czasu kilka długich sekund, ale proces był w porównaniu do niektórych wymordowanych niezwykle sprawny. W jednej chwili był niewielkim kocurkiem, a w drugiej nagim chłopakiem z ogonem i zwierzęcymi uszkami. Niezbyt to wszystko było komfortowe, ale musiał wytrzymać. W duchu powtarzał sobie, że na pewno nikt na niego nie patrzy, a nawet jeśli, to przecież nikt go tu nie zna.
 Wspiął się na transporter od tyłu. Nie chciał zbyt szybko ujawniać się nieznajomemu strzelcowi, dlatego wychylając czubek głowy najpierw rozejrzał się dookoła, a dopiero gdy nie zauważył nikogo na horyzoncie wślizgnął się do środka przez otwór przy wieżyczce. Niemal od razu wylądował na miękkim, ciepłym jeszcze i lepkim od krwi ciele kierowcy.
 — O mamuniu! — krzyknął, gdy zdał sobie sprawę, na czym przysiadł. Zbyt powoli kojarzył fakty by zdać sobie sprawę, że bezwładne ciało musiało ześlizgnąć się na dół. Odwrócił natychmiast wzrok od ran na klatce piersiowej mężczyzny. Zbierało mu się na wymioty, a przecież już wcześniej nie czuł się najlepiej. Używanie mocy nieco go zmęczyło, szczególnie jeśli chodzi o psychikę. Miał wrażenie, że po całym dniu nie uśnie bez koszmarów.
 Wślizgnął się do środka w konkretnym celu i kiedy minęła chwila na uspokojenie myśli, odwrócił wzrok na żołnierza i delikatnym ruchem, jakby obawiam się, że trup nagle powstanie, ściągnął z niego wierzchnią odzież. Musiał się w coś ubrać. Poza tym szukał jeszcze czegokolwiek, co mógłby użyć przy ewentualnej obronie przez strzelcem z zewnątrz, który prędzej czy później zjawi się w okolicy transportera.
 Zajęło go to w całości, dlatego dopiero wtedy, gdy nie świecił już golizną rozejrzał się na dobre po kabinie kierowcy. Pomieszczenie było ciasne i ozdobione niemal wyłącznie mechanizmami, których wymordowany nie potrafił nawet nazwać, ale była też skrzynka z niewielkim światełkiem, które aż krzyczało: to mnie szukasz!
 Przez pękniętą, przednią szybę widział też wszystko, co znajdowało się przed pojazdem. Oznaczało to także, że i jego da się zobaczyć. Powoli wycofał się w cień, do przeciwległej ściany pomieszczenia nie wiedząc jeszcze, co zrobić z przedmiotem. Pozostawił go na miejscu i w (słabym) ukryciu czekał aż wszystko wokół uspokoi się, albo wyjaśni.

Przerwa: 2/4
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.19 16:35  •  (S) Pustkowie - Page 11 Empty Re: (S) Pustkowie
 Silnik zdezelowanego samochodu zakrztusił się, warknął donośnie i w końcu pojazd zamielił oponami na piachu i ruszył w kierunku wojskowego transportera. Buggy zwolnił tylko na chwilę, tuż przy motocyklach zza których wcześniej trwał ten przeklęty ostrzał. Złudne wrażenie, że kierowca przez chwilę się zawahał czy aby na pewno może podjechać do transportera szybko zmieniło się w dokładne wymierzenie, by jak najprecyzyjniej przejechać po szyi jednego z nieprzytomnych. Niedoszła samobójczyni leżąca niedaleko została jednak potraktowana już z większymi honorami - lufą karabinu przystawioną prosto do głowy. W końcu to wszystko udało się wyłącznie dzięki niej, więc nie mogła skończyć jak pierwsza lepsza rozjechana na poboczu padlina.
 Dopiero po okazaniu swojej wdzięczności Boris ruszył do swojego pierwotnego celu, przed samym transporterem nawracając swój pojazd bokiem do niego. Idealnie by móc w jak najszybszym tempie powrzucać te wojskowe nieprzebrane dobra żywnościowe prosto za siedzenia swojego. W końcu za co innego, jak nie żarcie, mogli aż tak chętnie oddawać swoje życia?
 Wdrapanie się na maskę, a później przelezienie przez rozbitą szybę nie było aż takie łatwe jak się początkowo wydawało. Rzecz jasna łowca zrzucił wszystko na swoje rany i ani przez chwilę nie przeszło mu przez myśl, że wypadałoby może odrobinę schudnąć i poświęcić się jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej niż podrzucanie pieczonych jaszczurek w górę by te lądowały w jego pysku.
 - Wybacz, przyjacielu - mruknął niezadowolony, gdy prawie wypieprzył się przez zwłoki wojskowego.
 Całe szczęście, że nie wziął ze sobą karabinu, bo wtedy z pewnością już by upadł i sobie głupi ryj rozwalił, a tak jeszcze cudem udało mu się utrzymać równowagę i w końcu stanąć pewnie w kabinie transportera.
I gdzie te kilogramy makczikenów z frytkami?
 Jedna z niewielu chwil, gdy twarzy Lazarusa nie zakrywała żadna maska ani tym bardziej szmata i okazywało się jednak, że wieczne niezadowolenie potrafi jednak przybrać inne kształty. Na przykład zaskoczenia, gdy czerwone ślepia łowcy przeszukując wnętrze napotkały na neelyopodobne stworzenie. Brwi powędrowały w górę, a lewa ręka od razu na rękojeść katany. Czyżby Boris przegrał wyścig do miski? Niedoczekanie.
 - Tylko się ruszysz, a cię wypatroszę - ostrzegł zwierzaka, wnioskując po tym, że skoro postanowił się ubrać to jednak nie jest jakimś bezmyślnym dzikusem i może chociaż groźbę w głosie zrozumie.
 Gdyby nie fakt, że dla łowcy sugestywnie świecąca dioda była w doskonale szarym kolorze i w ogóle nie wyróżniała się z wnętrza pojazdu to najpewniej zauważyłby ją znacznie szybciej. Nie odwracając spojrzenia od wymordowanego, na oślep sięgnął do zwłok kierowcy, wymacał przepustkę i niczym niedowidząca babuszka przy samoobsługowej kasie pomachał nią przy czytniku.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 15 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12, 13, 14, 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach