Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 31.03.17 1:33  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Oho, tego nie przewidział! Cholerne, parszywe Smoki, że też musiał po tych gburowatych, piaskożryjkach coś sprzątać i to w drodze na samą imprezę. Obszarpaniec jednak połączył słowo Fafnir i Drug-ony w jedną spójną całość. Czyżby te smocze parszywce rozsławili zajmowaną przez niego funkcję, która zajmowała się zaopatrzeniem? W tym momencie naprawdę ucieszył się, że stan upojenia alkoholowego z minionej nocy mu przeszedł i był w stanie cofnąć się w tył, unikając rozbicia butelki z trunkiem, ale i solidnego oberwania nim. Spity i poraniony — tych dwóch scenariuszy z powrotem wolał zdecydowanie uniknąć. Alkohol w jego plecaku obił się o siebie całkiem głośno przy wykonaniu tak gwałtownego ruchu.
Co ty wyrabiasz?! To alkohol! Nie mam drugiego Burbona w zanadrzu, więc na litość wszelkiego istnienia, nie machaj nim tak bezmyślnie. Szkoda stracić tak drogocenny trunek na samym środku Desperacji. To strata nie do odzyskania! — Roma zrobił wyraźny nacisk na słowo alkohol, jak na prawdziwego alkoholika, znaczy się… smakosza napojów wysokoprocentowych przystało, a w jego głosie niemal wybrzmiała nuta desperacji. Póki co nie zamierzał mieszać obszarpańcowi w głowie, mieszając mu we wspomnieniach, tym samym nieco ryzykując tym, że swoją gadaniną nie przemówi do niego, ale cóż… kto nie ryzykuje, ten nic nie traci. — No, chwileczkę, mistrzu! Czy ty myślisz, że ktoś z tej złodziejskiej bandy dałby ci tak do ręki wysokiej klasy Burbona, nietkniętego przez nikogo, nie chcąc niczego w zamian i to w dodatku za darmo? Przecież to niemożliwe! — Fafnir pokręcił głową, wpatrując się w obszarpańca, jakby z niedowierzaniem na widok tegoż ataku. Fakty były takie, że nie zamierzał po Smokach sprzątać, szczególnie na terenie Desperacji. Granice jego rezydowania ograniczały się do M-3, więc tam musiał dbać o swoje dobre imię, neutralność i wysoki poziom braku rozpoznawalności, choć i nawet o tego było ustępstwo w postaci jednej jednostki, która wiedziała na jego temat aż nadto.


Ostatnio zmieniony przez Roma dnia 31.03.17 11:52, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.17 8:45  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Żulik jakby zastanowił się chwilę, opuszczając rękę z butelką, która zakołysała się niczym wahadło starego zegara. Spojrzał na Smoka spode łba i uniósł jedną krzaczastą brew.
- He? A ile to ma procent? - wymamrotał, podnosząc do oczu etykietę owiniętą na szklanym naczyniu. Zmrużył oczy, próbując wyszukać tak istotną dla siebie informację, ale stan upojenia skutecznie mu ten czyn uniemożliwiał. A była to rzecz o ile ważniejsza od tego, z jakim alkoholem ma do czynienia! Burbon, szampan, jabol czy denaturat - temu jegomościowi było już wszystko jedno, byle miało w sobie odpowiednią zawartość etanolu.
- To co, twierdzi kierownik, że nie trzyma z tą parssssszywą bandą? - zapytał z wyraźnym powątpiewaniem. W końcu sam na własne uszy słyszał, jak nieznajomy nazwał się stanowiskiem z Drug-On. Możliwe, że koleżka miał już do czynienia z najemnikami w ten czy inny sposób, skoro zorientował się w tym jakże stylowym nazewnictwie.
- Chyba sssszebym poświęcił tego Bulbula i walnął kierownikowi, a potem zabrał sobie resztę - wymyślił, a z realizacją nie zamierzał czekać długo. Zamachnął się i świsnął ciężką butelką tuż przed nosem Fafnira. Jego ruchy były dość powolne i miał problem z celowaniem, ale zbyt długa chwila nieuwagi mogła skończyć się bardzo boleśnie. Pijaczek, widząc niepowodzenie pierwszego ciosu, zamierzał się już bowiem z kolejnym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.17 14:36  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Francuz przewidywał, że manipulowanie żulikiem nie pójdzie po jego myśli. Sprzedał się przynależnością do konkretnej organizacji, a że ten nie był pierwszym, który nadział się na parszywą sławę Smoków — peszek. Mimo to Roma i tak się uśmiechnął, przeczuwając, że jednak przyjdzie mu rozruszać rozleniwione kości. Ależ męczące.
Hę? — burknął Roma, przekrzywiając głowę i przebiegając wzrokiem po pijanym jegomościu, mając tym samym nadzieje, że jego kumpel nie stoczył się do takiego samego poziomu. — Ile procent? — powtórzył, dopinając szybkim ruchem zamek plecaka, by ustabilizować. — Może 60 albo 70, góra 80, skoro to Burbon. Nie wiem, nie sprawdzałem. — Roma wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic, obserwując nieobliczalnego obdartusa. Fafnir w zasadzie wciąż nie wiedział jak ten konkretny alkohol wylądował w jego plecaku i kiedy go tam umieścił, choć to nie miało większego znaczenia, skoro Burbon znajdował się już poza jego zasięgiem…
Zamiast potwierdzać czy zaprzeczać jedynie się roześmiał dźwięcznie. Obdartus musiał mieć niemałą odwagę, skoro w takim stanie chciał mierzyć swoje nietrzeźwe siły na prawie trzeźwego Fafnira. Teoretycznie Roma powinien spoważnieć, lecz w praktyce tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu, wyraźnie czerpiąc zabawę z tego spotkania.
Wymordowany tym razem nie cofnął się w tył jak uczynił to poprzednio, a w bok, porzucając tym samym na wyschniętej na wiór ziemi plecak z charakterystycznym dźwiękiem obijających się o siebie szklanych butelek. Najwyraźniej pozostawienie go na jednym ramieniu okazało się słuszną decyzją. Kolejny ruch, którego się podjął, jakby z zawahaniem i przeogromnym bólem w sercu było uderzenie w rękę obszczymura dzierżącą butelkę wspaniałego, wysokoprocentowego trunku w celu wytrącenia jej, a to wiązało się bowiem z niewątpliwą, jakże bolesną stratą.
No, mistrzu, aleś to sobie wymyślił — mruknął z udawanym uznaniem Fafnir, by następnie sprzedać jegomościowi prawy sierpowy za to, że jego miłość do alkoholi została wystawiona na tak ciężką próbę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 0:27  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Po udanym ciosie w rękę, butelka wypadła z dłoni pijaczka i rąbnęła w podłoże, roztrzaskując się na liczne mniejsze i większe kawałki. Rozlany płyn zaciemnił suchą, jałową ziemię, przykuwając na dłuższą chwilę uwagę wojowniczego żulika. Jego reakcje były dość spóźnione, nic więc dziwnego, że kolejny cios wylądował bezbłędnie na twarzy mężczyzny. Ten zachwiał się i cofnął o krok, a nie złapawszy równowagi, klapnął żałośnie na cztery litery. Westchnął głęboko, zacharczał coś wściekle, ale jego próba podniesienia się na nogi spełzła na niczym. Najwyraźniej wcześniejsze spożycie alkoholu było na tyle obfite, że równowaga jegomościa pozostawała zbyt wiele do życzenia. Mimo to, nadal się nie poddawał. Sięgnął po jeden z większych kawałków szkła pozostałych po Burbonie i zamachnął się nim zaskakująco celnie w stronę Smoka. Odłamek uderzył Francuza w kolano, nadszarpując materiał spodni i pozostawiając na nim ślady płynu i kurzu z ziemi. Pijaczek, ucieszony swoim niespodziewanym sukcesem, sięgnął po kolejne szkiełko, niepomny wszelakiego zagrożenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 1:05  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Dźwięk rozbijanego szkła butelki okazał się dla Romy niezwykle bolesnym doświadczeniem z trudem powstrzymał się, by jego lewa ręka nie wylądowała w miejscu, gdzie według anatomii znajdowało się serce, a te w jego skromnym przypadku wypełnione miłością do alkoholu dało się rozpaść na miliard kawałków na widok płynu wsiąkającego w wyschniętą ziemię. Francuz jakby sparaliżowany przez chwilę tym widokiem kompletnie zignorował obdartusa, dając mu tym samym czas na „odzyskanie” sił, co w stanie jego upojenia alkoholowego na pewno nie należało do zadań najłatwiejszych. Otrzeźwił go (hehe) bez wątpienia atak opóźnionego obszczymura.
Człowiek nawet w spokoju nie może opłakać swojej straty, cóż za paskudny świat — westchnął ciężko i jakże teatralnie, mówiąc to takim tonem, jakby zwątpił ostatecznie w ludzkość, a ten jeden żulik Desperacji stanowił najważniejszą jednostkę do wydania takiego, a nie innego werdyktu. — Hardyś jak przystało na mieszkańca Desperacji. — dodał z niby to beztroskim śmiechem, łapiąc jednak za jedno ramię plecaka, by następnie machnąć nim niebezpiecznie w stronę jawnego, acz stale walczącego desperata, który w obliczu zetknięcia z twardą zawartością upchanego w środku alkoholu i paczek papierosów, mógł skończyć co najmniej bez zębów. — Szkoda tylko, że wujaszek nie ma dla ciebie już cierpliwości i czasu. Znajome moczymordy zaczęły zabawę pewnie beze mnie, ech… jak tu żyć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.17 1:41  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
- No ba - wycharczał pijaczek na niezbyt wyszukany komplement, nim plecak wypełniony butelkami rąbnął go prosto w twarz. Przygotowane już do kolejnego rzutu szkiełko wypadło mu z ręki, a sam mężczyzna opadł do tyłu na ziemię i przekolebał się na bok. Z nosa ciekła mu krew, a na twarzy zastygł wyraz najwyższego niezadowolenia. Jęknął coś niezrozumiale, a więc był przytomny, ale poza kilkoma drgnięciami mięśni twarzy, nie poruszał się. Minęła sekunda, dwie, trzy - podpity jegomość nie wyglądał na takiego, co miałby rychło wstać i znów stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Jedynymi pamiątkami, jakie Sartre zachowa z tego wydarzenia, będzie niewielki siniak na kolanie, rozdarcie na spodniach i nieutulony żal w sercu po stracie niezwykle cennego trunku. Cała butelka wsiąknięta w glebę! Taka tragedia wymagała odpowiedniej żałoby, najlepiej w dobrym barze wśród smoczych kompanów.

Koniec wydarzenia, ruszaj dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.09.17 21:13  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Zimny wiatr obejmował każdy skrawek jego odsłoniętej skóry. Razem z nim przyszedł też deszcz. Leniwie sączył się z zachmurzonego nieba, rozpraszając tymczasowo duchotę i przynosząc ulgę zmęczonemu, oblepionemu przez pot ciału. Jednak gęste korony drzew na całe szczęście chroniły go przed przemoknięciem, a metalowe części ciała przed rdzą i korozją. I dobrze - nie lubił moknąć, tak samo zresztą jak nie lubił, kiedy wszystko się pierdoliło i w efekcie czego zlecenie się przedłużało, ale tym razem to zleceniodawca nawalił i stracił komplet zębów, a tym samym powód do suszenia zębów.
Yury usadowił swój tyłek na spróchniałym pniu i sięgnął po paczkę fajek. Ze smutkiem musiał przyznać, że jej zawartość wyszczuplała znacząco. Wyjął z niej jedną z pięciu pozostałych dawek tytoniu i schował z powrotem do kieszeni kurtki. Wyjątkowo nie zapalił od razu, zamiast tego oparł głowę o korę i zmrużył na chwilę oczy. Marzył mu się teraz przede wszystkim szybki prysznic i odrobina snu, ale musiał te zachcianki przesunąć na dalszy termin, by uczynić swoje życie kompletnym. Zaczął więc zastanawiać się, która jest godzina. Zerknął na nadgarstek, by skonsultować się w tym celu z zegarkiem. Stary czasomierz już dawno utracił swoją datę ważności i nie działał od przeszło trzech lat, ale przyzwyczajenie w tej materii robiło swoje. Wskazówki zatrzymały się na godzinie trzeciej, a ich właściciel nie robił nic w celu poprawienia ich wydajności. Przeniósł natomiast zdezelowane spojrzenie na udeptaną ściółkę leśną i zapalił papierosa. Zbawczy dym napełnił jego płuca, gdy zaciągnął się łapczywie swoim nałogiem, przez co niewiele brakowało by się nim zakrztusił. Wyraźnie na coś czekał i cierpliwość powoli się z niego ulatniała. W końcu nigdy nie posiadał jej w nadmiarze. Była w jego przypadku krucha i ulotna jak życie dwóch osób, które unieszkodliwił przed wschodem słońca. Zaciągnął się znów i znów, aż w końcu odkrył, że z papierosa został tylko pet. Syknął pod nosem niewyraźne przekleństwo, demonstrując swoje niezadowolenie, aż w końcu rzucił go na mech i rozdeptał podeszwą wojskowego buta, gdy podniósł się w końcu z miejsca. Zresztą nie tylko w tym celu. W obrębie jego spojrzenia pojawił się drugi najemnik. Tym razem bez fajerwerków w formie niespodziewanego ataku.
Się masz, szczeniaku — przywitał się z dzieciakiem, który pojawił się w umówionym miejscu. Zresztą jak każdego poranka od przynajmniej roku. — Gotowy na kolekcje nowych siniaków i blizn? — Wyszczerzył zęby w prowokacyjnym uśmiechu, mimo iż dobrze wiedział, że ten manewr nie podziała skutecznie na oszczędnego w okazywaniu emocji Wymordowanego, zatem wyciągnął przygotowany na dzisiejszy trening nóż, by tym samym zasygnalizować Tsukiemu, że może zaczynać. Albo on zacznie.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.17 22:42  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Nie odpowiedział.
Przyglądał się w milczeniu mężczyźnie, chociaż ciężko było cokolwiek wyczytać z jego spokojnej twarzy. Ognisty Tygrys wyminął go i podszedł do jednego z drzew, przy którym ułożył się wygodnie i rozdziawił paszczę, leniwie ziewając. Nie zamierzał interweniować, chyba że na wyraźne polecenie swojego pana. Ale taka opcja nie miała prawa bytu. Już wcześniej ustalili, że ich treningi będą bazowały wyłącznie na czystej walce, bez użycia jakichkolwiek pogodnieć czy też mocy. Taki był układ.
Tsuishimaru wyciągnął z pochwy tantou, odrzucając na bok parasol, gotowy do zaatakowania. A potem ruszył, błyskawicznie odbijając się od ziemi, pozostawiając po sobie małe kłęby kurzu i uniesionych wiórek piasku. W bezpośrednim starciu nie miał jakichkolwiek szans. Nigdy nie miał. Był za słaby, jeżeli chodzi o fizyczność. Wystarczyło, żeby dłoń Yurego pochwyciła go, a wynik byłby z góry ustalony. Dlatego też Tsuki musiał polegać na innych swoich atutach.
Znalazłszy się przy ciemnowłosym zaatakował, chociaż wiedział, a raczej domyślał się, że wyprowadzony atak zostanie zablokowany. Gdy w powietrzu uniósł się odgłos stal ocierającej się o stal, druga dłoń chłopaka zacisnęła się dookoła przegubu ciemnowłosego, nie dając mu nawet sekundy na reakcję.
Szybkość i zwinność. Tymi cechami wygrywał. Do momentu, kiedy wiedział, co chce zrobić.
Szarpnął się i podskoczył na tyle, by owinąć swoje nogi dookoła szyi Yurka, a potem w mgnieniu oka przekręcił się tak, by znaleźć się z tyłu. Poruszał się jak małpa, choć w przeciwieństwie do niej doskonale wiedział, co robi, a każdy ruch był wyważony, ciągnący za sobą kolejny.
Złapał za ciemne włosy i przetoczywszy się do tyłu, po plecach biomecha, głowa automatycznie powinna zostać odchylona. A potem wystarczyło uderzenie w tylną część kolana, co z kolei wywołało jego ugięcie i sprowadzenie go do parteru.
- Dzień dobry, Yury. – powiedział cicho, gdy chłodna stal ostrza dotknęła ciepłej szyi. Tsuki wypuścił jego włosy, zabierając broń i wycofał się na odległość parunastu kroków, przyjmując pozycję obronną.
Był szybszy i zwinniejszy. I do tego potrafił posługiwać się tanto. Ale Yury był silniejszy i wytrzymalszy. Dopóki go nie złapie, Tsuki będzie miał przewagę. Dopóki nie złapie…
- Chodź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.17 21:58  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Odprowadził tygrysa wzrokiem na swoje siedzisko. Jego interwencja w przypadku tego treningu, opartego stricte na wymianie ciosów, była wręcz zbędna. Miała na zadanie poprowadzić reaktywność Wiecznego, a w przypadku dzieciaka - nauczyć go efektywnej walki z większym i silniejszym od siebie przeciwnikiem.
Z opóźnieniem zarejestrował moment, kiedy małe stopy Tuskishimy oderwały się od ziemi, a ten pomknął całą na przód na niego, popisując się swoją zwinnością i szybkością, o której biomech – głównie przez swoją masywność ciała, ale także proporcje – mógł tylko pomarzyć. Długo nie reagował na ten nieoczekiwany atak. Do momentu, aż szczeniak nie okręcił się wokół siły jak zawodowy przedstawiciel małpowatych i nie pociągnął go za włosy, pozwolił mu działać z zaczepnym uśmiechem błąkającym się w kąciku ust. Dopiero wtedy wyciągnął rękę i spróbował złapać go za ramię, bezskutecznie. Palce zacisnęły się na pustce, tuż ponad ramieniem Wiwerna. Pole wzrokowe Wiecznego, ograniczone do jednego oka – na drugim figurowała czarna przepaska – miało problem z wyłapaniem kolejnego manewru, który finalnie doprowadził go do krótkotrwałej utraty równowagi. Podparł się na ręce, by ją utrzymać i znów się wyprostował, powitanie dzieciaka komentując cichym parsknięciem.
Tsuki, ku rozczarowaniu swojego partnera do sparingu, nie skorzystał z okazji, by wprowadzić kolejny cios – wycofywał się na bezpieczną odległość, pozostawiając na szyi mężczyzny posmak zimnego ostrza.
Nie wypadłeś z formy — pochwalił go z błyskiem w szarym ślepiu. Zacisnął pewnie dłoń na nożu, by w ostateczności skorzystać z zaproszenia dzieciaka i wprowadzić zwiotczający ich dzisiejsze spotkanie atak. W powietrzu rozległ się charakterystyczny zgrzyt towarzyszący konfrontacji dwóch wrogich sobie kling. W między czasie druga dłoń Yury’ego znalazła się na wysokości twarzy Tsukishimy. Musiał panować nad użyciem siły, by go trwale nie uszkodzić.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.17 23:14  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Odsunął się unosząc lewą dłoń i kciukiem starł krew z kącika ust. Przez ostatnie dwie godziny trenowali, bez wytchnienia, dopiero teraz pozwalając sobie na chwilę wytchnienia i oddechu. Starcia były raczej wyrównane, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną stronę, raz na drugą. Już teraz Tsukishimaru czuł piekące otarcia czy pulsujące siniaki, które były efektem momentów, kiedy silne palce ciemnowłosego otuliły drobne ciało niższego wymordowanego. Z drugiej strony chłopak widział ciężki oddech zmęczenia ze strony biomecha, kiedy ten próbował wygrać z szybkością Tsukiego.
- Coś ciężko oddychasz. – powiedział cicho, wsuwając swoje tantou do pochwy. - Czyżby wiek zaczął ci ciążyć? – odchylił głowę lekko w bok, i zdawało się przez moment, że na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
Odwrócił się i podszedł do leżącego nieopodal tygrysa. Musnął opuszkami palców grzbiet zwierzęcia, co pociągnęło za sobą cichy pomruk przyjemności z jego strony.
- Właściwie dawno nie było cię w górze – wyprostował się, trzymając w dłoniach szarą i nieco zjedzoną przez czasu butelkę.
- Jakieś ciekawe zlecenia? – zapytał podchodząc do mężczyzny. Właściwie prawie nigdy nie rozmawiali. Nie poza tymi momentami, kiedy wspólnie trenowali. Jedynie mijali się na korytarzach góry, a i tak to było dość znikome. Zresztą, główną winę ponosił sam Tsuki, z racji jego trybu życia. Unikał kontaktu z innymi osobami, nawet, jeżeli należeli do tej samej organizacji. Prawdę powiedziawszy, Tsuki nie miał z nikim jakiejś bliższej relacji. Nawet, jeżeli był na kilku zleceniach z Dudem, czy też trenował z Yurym. Nie traktował ich jak kogoś bliskiego. Nie byli dla niego ważni. A czy w ogóle ktokolwiek był?
- łap. – rzucił w jego stronę butelkę, by napił się pierwszy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.17 13:56  •  Las w okolicy kamiennej wieży - Page 3 Empty Re: Las w okolicy kamiennej wieży
Stracił rachubę czasu, zresztą jak zawsze, kiedy pojawiała się perspektywa w miarę wyrównanego pojedynku, choć miał wrażenie, że dziś szala zwycięstwa wyraźnie przechyliła się na stronę drugiego młodszego ciałem Drug-ona. Na jego ustach uformowało się coś na wzór gorzkiego uśmiechu, który prezentował się bardziej jak niekształtny, trudny do rozszyfrowania grymas. Przetarł wierzchem dłoni krew z policzka, gdzie tanto szczeniaka przebiło jego skórę do krwi, naruszając tkanki.
Klatka piersiowa opadła i unosiła się w nieregularnych odstępach czasowych.
Uroki starzenia — skwitował krótko, tym samym potwierdzając słowa Wiwerna. Zmęczenie i wysiłek, który włożył, by w minimalnym stopniu dotrzymać Tsukishimie tempa - w zasadzie bez pożądanego rezultatu - wyraźnie odcisnęło na nim swoje piętno.
Tym razem nie przykładając wagi do tego, gdzie akurat posadzi swój ociężały tyłek, po prostu usiadł na zrażonej porannej rosą trawie, zaczepiając nóż o pasek spodni. Jedna z dłoni mimowolnie powędrował do kieszeni, w której znajdowała się paczka fajek. Wyjął jedną z nich i włożył sobie do ust, od razu zapalając. Dopiero, kiedy się zaciągnął, przy okazji obserwując kształt szkicowany przez dym w powietrzu, który został po chwili rozszarpany przez lekki wiatr, włączył się do rozmowy.
Tak i nie — wycharczał w ramach odpowiedzi, bo w zasadzie przez ten cały czas swojej nieobecności, odbębnił tylko dwa zlecenia - jedno z zabójstwem w tle, drugie z grą w chowanego w roli głównej, potem załatwiał swoje prywatne, nieistotne dla organizacji sprawy, a właściwie jedną z paru takowych. Zakasłał, by pozbyć się charakterystycznej dla zapalania gardła chrypy, mimo iż migdały miał w pełni funkcjonalne i zdrowe. Być może był to skutek niedoleczonej kiedyś choroby, albo innego ustrojstwa. Nie wnikał. Nie przeszkadzała mu w żaden sposób, nauczył się z nią żyć. — Przez ostatnie miesiące nic nie było w stanie mnie dostatecznie zaciekawić — skonkretyzował, łapiąc rzuconą przez dzieciaka butelkę. — A ty? Co porobiłeś przez ostatni miesiąc, oprócz udawania, że nie istniejesz, hm? — zaciekawił się i zacisnął zęby na filtrze, po czym złapał papierosa w palce, a drugą ręką odkręcił butelkę. Wlał sobie niemal połowę jej zawartość do ust, z powrotem zakręcił i oddał dzieciakowi.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach