Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 26 z 27 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27  Next

Go down

Pisanie 09.11.19 1:10  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
Kościół Nowej Wiary był organizacją szybko zmieniającą się pod względem składu, doktryny oraz hierarchii. Niektórzy wierni podlegający desperackiemu wyznaniu wciąż nie mogli się odnaleźć w zmianach zaprowadzonych przez Akelę, które szybko wypadły słowo głoszone przez Invidię. Jedno mówiło wszak, że młode anioły należy przekonywać do wiary w Ao, drugie natomiast szybko wsławiło się podpaleniami w rajskiej krainie Eden i wygnało z szeregów Kościoła wszystkie nawrócone anioły.
   Byli też tacy jak Delilah — oddani słowu Ao, bez względu na to, z czyich ust ono wypływało. Nieważne też było, czy padały stanowcze rozkazy czy słodkie obietnice. Wierne narzędzia bożka machinalnie spijały kazania z ust kapłanów i samego proroka. Zgłoszono jednak, że od dawien dawna nie pojawiał się jeden z boskich posłańców, który znany był w kościele jako Akio.
   Zadanie odnalezienia Akio powierzono więc jej i Abrahamowi, pełniącemu rolę egzorcysty kościoła. Informacje, jakie mieli na temat tego osobnika, wskazywały dość jednoznacznie na to, że mógł zostać uprowadzony przez anioły — przyklaskiwał wszak ideom Invidii, która chciała bratać się z młodszą częścią rasy wrogiej Ao. Sam również skłonny był w przeszłości do wykradania piskląt anielskich z bezpiecznych gniazd i nawracania ich na wiarę w jedynego słusznego boga. Akio był też odludkiem, wielu mówiło, że szaleńcem — gderał, że tereny Gór Shi nie nadawały się do uprawy roślin, a więc odsunął się od nich i wybrał żywot zielarza ascety.
   Ten właśnie las był miejscem, w którym znajdować się miała jego chata. Wiadome jednak było, że jedna chata nie oznacza odnalezienia Akio od razu. Odnalezienie nie znaczyło, że przepytanie go i upewnienie się, że wszystko w porządku, będzie proste. Jeszcze nie tak dawno temu szalała apokaliptyczna plaga. Kto wie, czy nie padł jej ofiarą? Czy coś go nie pożarło? Czy te pierzaste przygłupy go nie przekabaciły?
   Dotarli do chaty, jakiejś w każdym razie — zgadzało się jednak to, że była w znacznej części wzniesiona z drewna, miejscami użyte zostały kamienie. Od zewnątrz zdawało się, że nie ma tam zbyt wiele miejsca, a zerknięcie przez jedno z dwóch, może trzech okien, rozmieszczonych na bocznych i tylnej ścianie domku, jedynie to potwierdzało. Drzwi były zamknięte na zasuwę, najpewniej od srodka. Za budynkiem natomiast znajdował się ogródek ogrodzony niskim, drewnianym płotem. Całą posesję okalał natomiast niezbyt gesty las, przez który Delilah i Abraham zdołali się już przedrzeć. Dokąd pójdą? Kogo znajdą? Czy to właściwe miejsce? Okolica nosiła ślady użytkowania, jednak zgodnego, jak się zdawało, z przeznaczeniem. Nie było tu śladów walk, natomiast z komina sączył się leniwie dym, zupełnie tak, jakby jakiś czas temu ogień przygasł. Jeżeli nikogo nie było w środku, to z całą pewnością musiał znajdować się niedaleko.

   Ważne:
x Cel: pozyskanie składników; odnalezienie Akio.
x Termin: 15.11., 23:59
x Poziom: okolice średniego.
x Opiszcie aktualny ekwipunek i ubiór na końcu posta.
x Pogoda i czas: brak opadów, chłodnawo, wietrznie — około 14°C, godzina 16. Powoli robi się ciemno.

   Dodatkowe:
x Kruku, Haru, przepraszam za wbicie, ale minęły już dobre dwa miesiące od ostatniego posta u was, a ten temat mi pasuje. Jeżeli będziecie chcieli kontynuować swoją fabułę, to śmiało, ja się postaram pilnować postów z wydarzenia o/
x Jako że jest was dwójka, odsuńmy ten domyślny, dwu, trzydniowy termin, bo może być ciężko wam wyrobić. Aktualnie wychodzi 6 dni od mojego posta, jeżeli uznacie, że dacie radę z krótszym bądź przyda wam się dłuższy — dajcie znać. Ja się postaram pisać do 3 dni od ostatniej osoby w kolejce.
x O ile nie ustalcie między sobą jakiejś kolejności, to uznajemy, że jest dowolna.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.19 20:55  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
Nie wiedziała, co myśleć o tej misji. Oczywiście przyjęła polecenie bez słowa sprzeciwu, ale w głębi duszy miała wątpliwości. Posłaniec bratający się z aniołami martwił ją nieco, i choć szanowała jego zdolności jako zielarza i jego metody nawracania niewiernych piskląt, to jednak nie mogła oprzeć się myśli, że być może sam ściągnął na siebie kłopoty. Może zasługiwał na to, co go spotkało, cokolwiek by to nie było? Postanowiła na razie powstrzymać się od osądu, ale nastawiona była dość podejrzliwie.
 Obecność Egzorcysty nijak jej nie uspokajała, wręcz przeciwnie – przyłapała się na tym, że Abraham budzi w niej pewien niepokój. Był jej zwierzchnikiem, choć nie bezpośrednim, ale i tak czuła się za niego w jakiś sposób odpowiedzialna, jakby jej zadanie polegało również na upilnowaniu go, by nie podzielił losu zielarza. Karciła się w myślach za to pozbawione szacunku podejście, ale nijak nie mogła zmusić się do tego, by przestać myśleć o swoim towarzyszu jak o młodym chłopaku, którego przypominał. Na litość Pana, przecież wyglądał, jakby mógł być jej synem! Wiedziała, że na pewno musiał się wykazać, by objąć swoje stanowisko, że Prorok miał dobre powody, by wybrać go na Egzorcystę, że słabi na ogół nie wytrzymywali długo na Desperacji, nawet w miłościwie zesłanym przez Pana schronieniu, jakim były Góry Shi – a mimo to nie potrafiła pozbyć się myśli, że w razie kłopotów to ona musiałaby stanąć w jego obronie, nie na odwrót.
 Oganiała się od tych wątpliwości jak od natrętnych much. Skup się, głupia, powtarzała sobie w środku. Na razie wszystko wydawało się w porządku, ale mimo to miała oczy i uszy szeroko otwarte; kto wie, co mogli znaleźć w lesie. Albo co mogło znaleźć ich.
 Na widok chaty zmarszczyła brwi w skupieniu. Dym wyraźnie świadczył o tym, że ktokolwiek tu był, z pewnością nie zdążył odejść daleko. Zajrzała do środka przez okno, by upewnić się, że nie ma tam mężczyzny, którego szukali, po czym omiotła wzrokiem obejście, szukając innego wejścia do chatki niż drzwi zamknięte na zasuwę. Wolałaby wejść do środka bez użycia siły, ale jeśli tak się nie dało, to trudno; była w pełni przygotowana, by zwyczajnie wypchnąć drzwi z zawiasów.
 Zerknęła jeszcze na Abrahama, by upewnić się, czy nie miał innych planów.
 – Wyważyć? – spytała dla porządku, wskazując na drzwi. Może i wyglądał, jakby miał jeszcze mleko pod nosem, ale bądź co bądź był jej zwierzchnikiem i wolała się z nim skonsultować.

- - - - - - -

Ekwipunek: Żmijka w pochwie na pasku, przewieszona na skos przez tułów skórzana torba, a w niej: dwa litry wody w metalowej butelce, garść sucharów, suszonego mięsa i orzechów, mieszek na zioła (pusty).

Ubiór: męskie spodnie od munduru S.SPEC z oderwanymi oznaczeniami, poszarpane nogawki wpuszczone w wysokie, sznurowane buty z zakurzonej skóry. Męski podkoszulek, flanelowa koszula w kratę, na to ciepła czarna kurtka z tuzinem kieszeni. Włosy związane w niski kok.
                                         
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
 
 
 

GODNOŚĆ :
Delilah


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.19 18:02  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
Obecność Abrahama była zapewne całkowicie zbędna w tym całym przedsięwzięciu. Nie była natomiast zupełnie pozbawiona sensu. Wszak mogło się okazać, że Akio zatracił się w swoim szaleństwie, pobłądził, bądź pozwolił się omamić skrzydlatym. Abraham obserwował poczynania członków Inkwizycji wystarczająco często, by wiedzieć, że subtelność nie należy do ich mocnej strony. A on nienawidził tracić zdolnych ludzi, tylko dlatego, że w swojej głupocie próbowali wyzwolić się spod władzy Kościoła lub co gorsza zaczynali odzyskiwać wolną wolę i własny rozum.
Z drugiej strony... Zielarz mógł po prostu zdechnąć gdzieś w kącie, odcięty od świata i swojej kościelnej rodziny. To Abraham też wolał zobaczyć na własne oczy. Tak dla pewności, spokoju ducha i odpowiedniej adnotacji w dokumentach.
  Wycieczki integracyjne ze zwierzchnikami (nawet tymi z innego departamentu) z pewnością nie należą do najprzyjemniejszych doznań, ale chłopak przynajmniej nie stanowił specjalnie upierdliwego towarzystwa.
Od opuszczenia gór nie odezwał się praktycznie ani razu, a o jego obecności świadczyło jedynie brzęczenie niewielkiego roju much, unoszącego się nad rozczochraną czupryną wymordowanego. Sprawiał wrażenie pogrążonego we własnych myślach, co jakiś czas marszczył brwi, a jego usta poruszały się wówczas w kilkusekundowej, niemej dyskusji. Zupełnie jakby rozważał coś ważnego, ale nie był specjalnie zadowolony z wniosków do których dochodził.
Głównym problemem tej całej wyprawy było kilka bardzo poważnych niewiadomych. Teoretycznie wiedzieli, że gdzieś w tej okolicy powinni znaleźć Aiko, który teoretycznie nie powinien być gnijącym trupem, bo w sumie to ktoś go kiedyś widział. Kolejna rzecz, która działała wymordowanemu na nerwy. Zielarz dostał zdecydowanie zbyt dużo wolności.
  Abraham powrócił myślami do rzeczywistości dopiero, gdy wyszli z lasu, nieco uważniej przeglądając się teraz otoczeniu. Chatka, ogródek, dym leniwie sączący się z komina. Cóż za błogie schronienie w tym okrutnym, niebezpiecznym świecie. Podążył wzrokiem za Delilah, która zaglądnęła przez okno upewniając się najwyraźniej, że gospodarza nie ma.
Nim jednak odpowiedział na jej pytanie, przystąpił do zamkniętych drzwi. Zastukał w nie stanowczo.
  Jeśli nie doczekał się żadnej odpowiedzi ze środka domostwa, skinął jedynie głową w stronę Delilah, dając jasny znak, że może dostać się do środka przy użyciu siły. Próbowali grzecznie? Próbowali.

~ * ~

Wygląd: rozczochrany jak nieboskie stworzenie, nad głową lata mu kilkanaście much; ubrany w spłowiały czarny garnitur (spodnie ma przykrótkie, trochę ponad kostki, ma na nogach czarne kabaretki i przykurzone półbuty). Marynarka i koszula na plecach mają dziury obszyte tak, żeby w razie czego mógł zmaterializować skrzydła bez zdejmowania ubrania. Przez ramię przełożona czerwona szarfa.
[art podglądowy]

Ekwipunek: naładowany rewolwer w kaburze przy pasie (6 naboi); torba – praktycznie pusta, w środku butelka wody – 1litr, pół bochenka chleba,mała saszetka-apteczka: kilka plastrów, dwie sztuki bandaży, nić, igła, fiolka wody utlenionej (1 użycie), 10 luźno wrzuconych naboi do rewolweru, diadem-aureola.
                                         
Abraham
Egzorcysta     Opętany
Abraham
Egzorcysta     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Abraham Shimizu


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.19 0:52  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
 Z początku jedyną odpowiedzią, jaka dotarła do uszu Aoistów było echo uderzającej w drzwi pięści Abrahama. Dźwięk unosił się w powietrzu przez kilka sekund, jakby wejście prowadziło do długiej jaskini, a nie klaustrofobicznej chaty.
 – K-kto tam? – rozległo się nagle pytanie; nienaturalnie podniesiony i zachrypły głos marszczył brwi i wzmagał ostrożność, lecz nie brzmiał na wrogi. Coś przyległo do drzwi od drugiej strony, przytrzymując je pewna dłonią, by nie otworzono ich bez pozwolenia. – To znowu wy, paskudne dzieciaki? Już ja wam pokażę! – za barierą starego drewna rozległ się huk upadających przedmiotów, później uderzającego o podłogę ciała i w końcu głośne przekleństwo. Na chwilę znów zapanowała cisza, bu po długich minutach z domku wypadł mężczyzna uzbrojony w garnek służący za hełm i miotłę w roli miecza. Przywitał pukającą do drzwi dwójkę wyrazem pełnym furii i krzykiem dobywającym się z ust. Umilkł jednak w chwili w której doszło do niego, że podejrzenia co do intruzów nie sprawdziły się nawet w najmniejszym procencie. Zmarszczył naraz brwi, przyglądając się nieproszonym gościom.
 Końcówka miotła stuknęła o ziemię, gdy opuszczał broń.
 – A wy kto? Nie dokarmiam żebraków – pogroził kijem od prowizorycznego miecza. Dopiero teraz mogli mu się dokładniej przyjrzeć. Był nieco podstarzałym, siwym już mężczyzną. Jego ciało nosiło ślady biedy, drugu i głosu, lecz on sam nie wyglądał na przejętego. Długa, szara broda zakrywała widok pożółkłych zębów przed światem, a rozbiegane spojrzenie nie mogło zatrzymać się w jednym miejscu.
Wyglądał na człowieka, któremu świat odjął zdrowych zmysłów.


✘ Deadline: 11.12
✘ Daję więcej czasu, bo sam też ostatnio lamię, więc się nie przejmujcie. Też śmiało piszcie pw, gdyby odpis miał się spóźnić. ~
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.19 13:13  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
Początkowo odpowiedziało im jedynie echo. Właściwie był gotowy pozwolić Delilah wyważyć drzwi, gdyby nie fakt, że usłyszał głos. Męski głos. Czyli jednak zastali gospodarza na włościach.
„Kto tam?”. Aoiści. Chciałby Pan porozmawiać o naszym Bogu i Zbawicielu?
Abraham skrzywił się wyraźnie, nie zamierzając konwersować z drzwiami.
- Akio-zsan?- Zapytał na tyle głośno, aby mieć pewność, że człowiek w środku go usłyszał.
Coś stuknęło. Coś huknęło. A potem coś skądś spadło. Odpowiedzi na swoje pytanie nie usłyszał, ale zamiast tego gdzieś spośród krzyków dobiegających z wnętrza domu, udało mu się wyłapać coś o dzieciakach i nachodzeniu. Czyżby zielarz miewał uciążliwych gości? Nie zdążył poświęcić tej myśli więcej czasu, bo drzwi otworzyły się gwałtownie, zmuszając Abrahama do odsunięcia się spod nich.

Desperacja obfitowała w rzeczy przerażające, a wystąpienie ich gospodarza z pewnością do nich nie należało. Dlatego właśnie Abraham bardziej niż przestraszony był zaskoczony i zażenowany. Powoli przesunął spojrzenie od garnka, przez zniszczoną szaleństwem twarz mężczyzny, by wreszcie zatrzymać je dłużej na miotle.  Następnie westchnął jedynie bezgłośnie na widok takiego obrazu nędzy i rozpaczy.
Kolejny pożyteczny człowiek zmarnował się na wolności.
- Akio-zsan?- Powtórzył pytanie bardzo powoli, zbywając milczeniem słowa mężczyzny. Przede wszystkim najpierw musieli się upewnić czy dotarli do odpowiedniego domu.

- - -
Przepraszam, że wskakuję w kolejkę przed Deli, ale dziś jest deadline, a wyjeżdżam i nie byłbym w stanie nic napisać przed poniedziałkiem :C
                                         
Abraham
Egzorcysta     Opętany
Abraham
Egzorcysta     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Abraham Shimizu


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.12.19 19:44  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
nie ma za co przepraszać, bardzo dobrze, że wskoczyłeś przede mnie <3
- - -


 Słysząc dobiegający ze środka krzyk, spięła mięśnie, gotowa do obrony lub ataku, a jej dłoń odruchowo powędrowała do rękojeści miecza. Najwyraźniej był to jednak zbytek ostrożności; człowiek, który wyłonił się z chaty, nie wyglądał, jakby był w stanie im zagrozić, nawet gdyby bardzo chciał. Zmarszczyła brwi, przyglądając mu się uważnie od stóp do głów. Garnek? Miotła? Poważnie? Jeśli tak zwykł bronić się przed niebezpieczeństwem, to chyba tylko łaska Ao pozwoliła mu przeżyć tyle czasu na Desperacji.
 – Nie jesteśmy żebrakami – powiedziała stanowczo, ale bez złości. – Szukamy zielarza Akio.Przyszliśmy z Katedry w Górach, chciała jeszcze dodać, ale powstrzymała się i wzięła przykład z Abrahama. Skoro postanowił nic nie mówić, zanim nie upewni się, że ma przed sobą właściwą osobę, to i ona na razie zamilkła, czekając na odpowiedź. Rozluźniła się odrobinę, ale nadal trzymała dłoń przy mieczu; uznawszy mężczyznę za raczej niegroźnego, postanowiła skupić się na okolicy. Rozejrzała się uważnie, przeczesując las wzrokiem jak jastrząb wypatrujący ofiary, i nadstawiła uszu. Jeszcze tego brakowało, żeby coś się na nich teraz rzuciło.
                                         
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
 
 
 

GODNOŚĆ :
Delilah


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.19 4:52  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
 Brodaty mężczyzna przyglądał im się bardzo uważnie. Mimo iż jego oczy nosiły wyraźne ślady szaleństwa, to wzrok miał bardzo skupiony, oceniający. Najwyraźniej przywykł do nieproszonych gości i był bardziej niż gotowy na każdą ewentualność. Ręce mu rżały, ale kij od miotły nie wypadał z uchwytu, nogi się chwiały, ale nie tracił równowagi, postawa była marna, ale przygotowana do nagłego ataku lub obrony. Stał nieruchomo niczym posąg, lecz im dłużej ich obserwował, tym bardziej nieszkodliwi mu się wydawali. Co za ironia.
 – Szukacie zielarza? – powtórzył po kobiecie, właśnie na niej skupiając uwagę. – No to znaleźliście. A teraz wynocha mi stąd, jestem zajęty – czubek miotły stuknął o ziemię, a pomarszczona dłoń mężczyzny świsnęła w powietrzu. Machnął na nich jak na upierdliwą muchę, która krążyła nad głową podczas drzemki. Zamierzał właśnie trzasnąć drzwiami, gdy krzaki nieopodal zaszeleściły. Obrócił głowę w sekundę, całkiem jak pies postawiony na straży. Żółte zęby zgrzytnęły o siebie w złości, a palce ciaśniej oplotły drewniany kij. Nie minęła sekunda, a spomiędzy skupiska gałązek wyleciała dwójka zdecydowanie anielskich dzieci. Krzyczały głośno jego imię i wymachiwały rękoma.
 – Dobra. Szybko, włazić, zanim się rozmyślę – rzucił nagle do dwójki Aoistów, przepuszczając ich w progu. – Jak te pchły raz się przyczepią, to nie zostawią was aż do usranej śmierci – oznajmił, w ostatniej chwili zatrzaskując drzwi. Niestety nawet dźwięk klikającego zamka oraz zasunięte żaluzje nie powstrzymały dzieciaków przed uderzaniem piąstkami w drzwi i dalszym wykrzykiwaniem imienia zielarza. Warczał pod nosem kolejne przekleństwa, lecz nie podniósł głosu na tyle, by bluzgi dotarły do anielskich uszu.
 – No więc? Czego chcecie? – szara brew powędrowała ku górze, gdy ponownie skupił uwagę na nieproszonych gościach. – Musieliście przejść kawał drogi i podejrzewam, że nie bez powodu.
 Dopiero będąc wewnątrz chaty oboje mogli zauważyć, że mimo tragicznego wyglądu z zewnątrz, wnętrze wcale nie było złe. Wszędzie stały doniczki z różnymi roślinami, lecz wydawały się być poustawiane w jakiejś niezrozumiałej dla obcych kolejności. Nie zabrakło również ksiąg z zapisanymi, oraz pustymi stronami, wysuszonych ziół i wielu probówek. Bezsprzecznie dotarli we właściwe miejsce.


✘ Deadline: póki co brak. Grudzień jednak ma to do siebie, że ludzie są zabiegani.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.19 15:22  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
Na desperacji raczej nie było istoty, która nie byłaby wyczulona na nieznane dźwięki. Mimo to w pierwszej chwili Abrahamowi umknął szelest gałęzi. Winna temu była bezczelność staruszka, który choć nie miał prawa wiedzieć kto przed nim stoi, z każdym słowem nieświadomie przeciągał strunę i nadwyrężał cierpliwość Egzorcysty.
Nie wyprasza się wysłanników Ao, a już na pewno nie, gdy przybywają z dobrego serca!
Dlatego właśnie chłopak większą uwagę poświęcał zachowaniu pokerowej twarzy niż uważnemu obserwowaniu otoczenia.
Zareagował dopiero na okrzyki... dzieci? Zmarszczył brwi i zmrużył oczy, przypatrując się podlotkom przez sekundę czy dwie. Naprawdę liczył, że plotki o brataniu się ze skrzydlatymi są jedynie bezpodstawnymi oskarżeniami i wymysłami zazdrosnych wiernych.

 Wszedł do środka bez słowa, korzystając z zaproszenia gospodarza.
Gdy tylko ten zatrzasnął drzwi, Abraham podszedł do okna, przyglądając się dzieciom pozostawionym na zewnątrz. Nie mógł się nie zgodzić z zielarzem. Anielskie szczeniaki z pewnością nie opuściłby ich aż do śmierci – zapewne wyjątkowo brutalnej i okrutnej. Co prawda nie przyszli z zamiarem mordowania skrzydlatych, jednak pokusie ciężko było się oprzeć.
- Tak to zs pchłami już bywa.- Rzucił zdawkowo w eter, zerkając przelotnie na Delilah. Może udałoby się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Dostać to czego potrzebują od zielarza i na dodatek rzucić Prorokowi do stóp dwie nowe ofiary? Skoro same pchały się do rąk, zakłócając spokój wiernego członka rodziny.
 Odwrócił się wreszcie od okna, przyglądając się przez chwilę pomieszczeniu. Gdzieś w głębi duszy Abraham spodziewał się nory zapomnianej przez Ao, tymczasem domostwo wydawało się całkiem zdatne do życia. Ponadto widok tych wszystkich roślin i ziół podnosił wymordowanego na duchu. Odnaleźli odpowiedniego człowieka.
- Przybywamy z Gór zShi. Ludzie zaczęli się o Ciebie niepokoić Akio-zsan. Martwią zsię, że odciąłeś zsię od Kościoła, że doszło do tragedii...- Powiedział spokojnie, siląc się, aby w jego głosie zabrzmiała nutka rzeczywistej troski.- Wzspaniale Cię widzieć całego i zsdrowego.
Wymordowany uśmiechał się łagodnie, przechylając głowę. Parę much, które dotychczas leżały w czarnej czuprynie wymordowanego opadło mu na ramiona, brzęcząc niemrawo.
                                         
Abraham
Egzorcysta     Opętany
Abraham
Egzorcysta     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Abraham Shimizu


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.19 23:03  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
wesołej choinki, dziękuję za cierpliwość, bo coś mi się ten post nie kleił
- - -


 Zacisnęła palce na rękojeści Żmijki tak mocno, że zbielały jej knykcie. Nie przyszli tu w sprawie tych piskląt, mogli je zwyczajnie zignorować, ba, wręcz powinni, chodziło im przecież o zielarza – a jednak nie mogła oderwać od anielskich dzieci łakomego wzroku. Weszła do chaty Akio dopiero po chwili, z ociąganiem, jakby nagle straciła zainteresowanie ich misją, a cała jej uwaga przeniosła się na skrzydlatą młodzież. Stanęła przy drzwiach, tak, żeby mieć dobry widok na całość pomieszczenia, a jednocześnie kątem oka móc dostrzec przez okno, co też wyrabiają anielątka na zewnątrz.
 – I z innym robactwem – zgodziła się z Abrahamem, ale była wyraźnie rozkojarzona. Nic już więcej nie mówiła, pozwoliła Egzorcyście kierować rozmową, a sama ustawiła się raczej w roli ochroniarza, pilnującego, by nic im nie przeszkodziło. Słuchając ich słów, rozejrzała się po pomieszczeniu. Całkiem przyjemne domostwo. Gdyby sama miała gdzieś osiąść na stałe, nie miałaby w sumie nic przeciwko, żeby było to jakieś miejsce w tym rodzaju.
                                         
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
Delilah
Inkwizytor     Zdziczała
 
 
 

GODNOŚĆ :
Delilah


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.20 21:45  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
 Anielskie dzieci szalały za barierą drzwi. Co sekundę wykrzykiwały imię zielarza i prośby, by wyszedł się z nimi pobawić. Każde podniesione piśnięcie wykrzywiał twarz mężczyzny w paskudnym grymasie, zaciskało dłonie w pięści. Widać było, że nie podzielał entuzjazmu skrzydlatych piskląt, w ogóle się z nimi nie sympatyzował, były mu przeszkodą; drażniły jak mucha krążąca wokół posiłku – jedynym sposobem na pozbycie się jej była eksterminacja. Wargi podwijały mu się w górę, jakby w każdej sekundzie miał zacząć warczeć lub – co gorsza – gryźć.
 – Niepokoić? – prychnął nagle, rozjuszony rzuconymi słowami. – Kilkanaście miesięcy. Od kilkunastu miesięcy moja stopa nie dotknęła ziemi, na której postawiono fundamenty kościoła. I dopiero teraz ktoś sobie o mnie przypomniał. Nie wątpię, że bardzo musieliście się niepokoić – jadowite słowa wychodziły z jego ust powoli, ale dosadnie. Wypowiadane przez Aoistę zapewnienia działały na zielarza jak czerwona tkanina na rozjuszonego byka.
 – Kościół ma mnie w głębokim poważaniu. Wysłano was, bo mnie do czegoś potrzebujecie. Więc szybko – ponaglił machnięciem ręki, wbijając w stojąca naprzeciw dwójkę zacięte spojrzenie. – Mówcie czego chcecie, żebym mógł to załatwić i wrócić do swoich badań – a prócz nich musiał zająć się też wrzeszczącymi na zewnątrz bachorami.


✘ Deadline: 8.01, 21:00
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.20 14:43  •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
- Czułeś się zsapomniany? Akio wybrałeś ścieżkę azscety, a teraz wypominasz nam, że cię zozstawiliśmy w zspokoju tak jak zsobie tego życzyłeś?- Dotychczas spokojny głos Abrahama zaczął powoli uderzać w tony przypominające brzęczenie zdenerwowanego owada. Hałas za drzwiami był jak dolewanie oliwy do ognia. Może powinni rozprawić się z pisklętami tu i teraz, może upewnienie się, że zielarz nadal jest wierny poglądom Kościoła nie było takim złym pomysłem?
Powieka mu drgnęła, gdy dostrzegł to ponaglające machnięcie ręką. Już nawet nie chodziło o pozycję, ale dobry Ao... byli przedstawicielami Kościoła, nie jakimiś nachalnymi akwizytorami. Ludzie na wolności zapominali o szacunku. Dlatego też zignorował kluczowe pytanie „czego wam potrzeba” i spokojnym krokiem zaczął przechadzać się po pomieszczeniu, zupełnie jakby postanowił przyjrzeć się bardziej w jakich warunkach mieszka zielarz. Dłonie trzymał za plecami, postukując lekko palcami prawej o wierzch lewej. Zatrzymał się przed biblioteczką.
- Chcesz się pozsbyć nazs tak szybko, bo musisz wrócić do badań czy do zsabawy i niańczenia anielzskiego robactwa? - Zapytał, w końcu odwracając głowę w stronę gospodarza.- Akio... Jak to się zstało, że te małe pchełki, które tak bardzo pragną twojej atencji wciąż żyją? Nie radzisz zsobie zs dala od Gór zShi?
                                         
Abraham
Egzorcysta     Opętany
Abraham
Egzorcysta     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Abraham Shimizu


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 26 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 26 z 27 Previous  1 ... 14 ... 25, 26, 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach