Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Pisanie 21.10.17 22:03  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
  Kąciki ust wygięły się w ledwie widocznym uśmiechu. Skoro tak się bawimy...
  Początek odpowiedzi nie zraził go, w żadnym razie. Ktoś mógłby odebrać to za akt zlekceważenia, ale jemu nie robiło to zasadniczej różnicy. Konwersacja utrzymywana na stosunkowo wyziębłym poziomie.
Nie wdawaj się w tę zbędną dyskusję.
  Zignorował cień. Zjawa czytała mu w myślach, ale to nic nowego. Z kolei nowo napotkany miał rację. Las utracił swoje piękno już na przestrzeni paru setek lat. Jemu tak samo nie robiło to różnicy. Należał do tego gatunku istot, których zachwycał wszelki akt powiązany bezpośrednio z obecnością śmierci.
  Turpista.
  Wzniósł oczy ku spękanym koronom, mrużąc z wolna delikatnie powieki.
  Ogarniało go rozrzewnienie, gdy przed jego oczami wymalowywały się tańczące na późnojesiennym wietrze liście, ledwie utrzymujące ostatnimi resztkami sił na gałęziach.
  Utkane z cienia.
  Oczy zachodziły mu smolistą czernią, po tym jak białka stopniowo zaczęły zajmować większą powierzchnię przednią oka. Z racji, że był o wiele wyższy od nowo napotkanego oraz przez pryzmat przyjętej pozycji, tamten nie mógł tego dostrzec.
  — Och tak, piękno — mruknął w urojone liście. Doprawdy, połączenie tej swoistej klątwy z rozkładającym się jeszcze w organizmie mlekiem makowym niekiedy przynosiło dziwne efekty. Takie jak prezentowały się i teraz.
Cóż, bywało zabawniej.
  — Oczami wyobraźni widuję rzewne zazielenienie tutejszej... flory — postarał się jak najmocniej zaakcentować słowo. — Nigdy nie miałem okazji tędy przechodzić, ale gdybym to zrobił setki lat temu, kto wie – może zdołałbym uświadczyć realnego piękna tego lasu.
  Kiedy doszedł do siebie, zamrugał parę razy i spuścił głowę do pozycji wyjściowej. Obdarował miękkim spojrzeniem nowo spotkanego.
  — Wracając do twojego pytania – piękno to pojęcie względne. Niewiele dawnego piękna pozostało w obecnych czasach. To sugeruje, że nie możesz być stąd. Nie to, że ja sam zamieszkiwałem ten teren, ale na Desperacji... funkcjonuję, od naprawdę długiego czasu. A owszem.
  Kłamał jak z nut. Nie wiedział, na ile naturalnie przychodziło mu przybieranie wyrazu twarzy, gdy o tym wszystkim opowiadał; bynajmniej nie zawracał tym sobie głowy. Poczuł znikąd błogość.
  A może to tylko rozkładające się opium w układzie pokarmowym?
  — Na tym Pustkowiu piękno może być trupem. Umarłe dla obcych, niepochodzących stąd. Trup jest pięknem dla tych, dla których Desperacja stała się drugim domem. Albo też i pierwszym, jeśli na nim się urodzili. Na swoje szczęście, bądź też nieszczęście. Ja jestem z tego pierwszego sortu. A mimo to, nie miałem okazji przekonać się o dawnym pięknie tego lasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.17 22:40  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
Odwrócił się nieco, przyglądając mu się uważnie, jakby chciał prześwietlić jego duszę, rozerwać i zajrzeć głęboko, w sam środek. Ostatecznie nic nie powiedział, przymykając na moment oczy, wsłuchując się w jego, zdawać się mogło, wręcz melodyjny głos. Ale już wiedział, że nie zgadza się z nim, a ich spojrzenia na świat diametralnie się mijają. Jednakże póki co milczał, nie chcąc być nieuprzejmym, osobą, która wtrąca się w wypowiadane słowa przez kogoś innego.
Wreszcie zapadła cisza, a przynajmniej względna, mącąca jedynie odgłosem wiatru i skrzypieniem martwych drzew, które do samego końca stawiały opór.
- Kto wie. – powtórzył niemal bezdźwięcznie, uchylając powieki. I choć jego oczy wydawały się jak zima, która niebawem pokryje swoim śnieżnym puchem okolice, w spojrzeniu nie było ani krzty lodu i chłodu.
Choć zaprzeczasz swoimi słowami temu, co powiedziałeś parę chwil temu. Naprawdę uważasz, że mieszkańcy Desperacji uważają to miejsce za piękne? – przechylił lekko głowę w prawo, uparcie nie spuszczając wzroku ze swojego nowego rozmówcy, chcąc wyłapać każdą mimikę jego twarzy, każdą zmianę, chłonąć jego ekspresje. Och, tak dawno nie obcował z innymi żywymi istotami, które wyrażały jakiekolwiek emocje. Zarówno te negatywne, jak i pozytywne.
- Czy matka, której siłą zabrano od piersi dziecko, będzie tego samego zdania? Albo rozdzieleni kochankowie, gdzie jedno zginęło rozszarpane przez bestię? Wymordowani, którzy żyją z dnia na dzień, nie będąc pewnym, czy obudzą się rano? Oraz wiele innych osób, które zmuszone są posiłkować się kilkudniową padliną, by nie umrzeć z głodu, oraz pić brudną wodę z kałuż bądź inne, równie nieprzyjemne płyny? Jeżeli nadal uważasz, że dla mieszkańców Desperacji jest to piękne miejsce, to najwidoczniej nigdy tak naprawdę nie mieszkałeś tam, nie zaznałeś desperackiego życia i trwogi o siebie i najbliższych. To nie jest piękne miejsce. Jest zepsute i zniszczone przez instynkty potwór i bestii. Tylko… – na moment spuścił spojrzenie, a na ustach pojawił się smutny uśmiech z nutą rozgoryczenia
- Mieszkających tam żal. Bo muszą każdego dnia zmagać się z niewyobrażalnym cierpieniem i strachem. Wątpię, by ktokolwiek chciał żyć w taki sposób. Niestety, te biedne dusze nie mają innego wyboru, nie mają innego miejsca. Nazywają Desperację domem, ale tak naprawdę nie mają innej możliwości. – uniósł wzrok, na powrót wbijając spojrzenie pozbawionych koloru tęczówek w nieznajomego mężczyznę.
- Nadal uważasz Desperację za piękne miejsce? Jeżeli tak, dlaczego? Czyżby los tamtych nieszczęśników był ci na rękę?
                                         
Hersha
Dowódca Zastępu
Hersha
Dowódca Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hersha. Ten, który przynosi śmierć.


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.10.17 13:00  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
Piękno w kontekście jego podejścia do życia było nie tylko czymś trudnym do klarownego wyjaśnienia, ale także - dla większości niepojęte. Wymordowani, którzy żyli wystarczająco długo, byli w stanie z reguły przystosować się do nowych zasad panujących w tej wyjałowionej dżungli. Tak on też od zawsze sądził. Arahviel uważał również, że to co jest powszechne - jest piękne.
  Gdy otrzymał możliwość życia długowiecznego po życiu. Wierzył bowiem, że to dar od Ao, który poświęcił siebie, by ludzie stąpali po fizycznym świecie jeszcze dłużej niż kiedykolwiek.
Dłużej. WIECZNIE.
  A to, że ktoś kogoś zabijał...?
  Przejawy empatii, politowania i poszanowania czyjegoś... nie-życia - aktualnie - było zjawiskiem wymierającym na szerszą skalę.
  Zabić, by przeżyć. Zabić, by pokazać swoją siłę. Swoją rację.
ZABIĆ, BY POKAZAĆ AO SWOJĄ MIŁOŚĆ.
WSZYSCY NIEWIERNI MU SPŁONĄ, A JĘZYKI OGNIA POŁECHCĄ JEGO ŚWIĘTOŚĆ.
  Piękno to długowieczność, tak długo jak jego serce nie zostanie wystawione na jakikolwiek szwank. Tak długo, jak krąży w nim wystarczająca ilość krwi w organizmie. Tak długo, jak choroby nie wyżrą mu zmodyfikowanych organów.
  Piękno - to rozkładające się szczątki w podziemiach Kościoła. To płonący ołtarz z ofiarą dla Bożej Opatrzności.
  On przynajmniej wiedział, czym jest dla niego piękno.
  Milcz, Cieniu. Nie rozmawiam z tobą.
  Zwrócił się do rozmówcy.
  — Ludzie nie byliby ludźmi, gdyby odczuwali zawsze pozytywne emocje. — Arahviel zaczął w zamyśleniu. Słowa te napatoczyły się machinalnie, nawet nie bardzo się nad nimi zastanawiał, tak jak gdyby ktoś przemawiał za niego.
I nie, to nie był cień.

  — Doświadczając wyłącznie dobra, nigdy nie byliby w stanie odróżnić dobra od zła. Jeśli sami nie wiedzieliby, jak wygląda owe zło. To, co uważasz za smutne, jest realne. Jest powszechne. I nie istnieje żaden sposób, by odwrócić bieg wydarzeń...
  Chwila zawahania wyczuwalna w głosie. Po chwili się zreflektował.
  — Wymordowani, jak sam stwierdzasz, to bestie. Zwierzęta. Humanoidalne zwierzęta. Jeśli którykolwiek z nich był wcześniej człowiekiem, a nie urodził się od razu takim, jakim jest obecnie... cóż, możliwe, że pamiętają bardziej humanitarne uczucia. W tym świecie nie ma już miejsca na słowa skruchy i żalu.
  Zaczyna mi się to nie podobać, przeszło mu przez myśl. Ta woń śmierci wydaje mi się coraz intensywniejsza.
  Poza tym czekała go dalsza część wyprawy. Gdyby nie ten przypadkowy postój - prawdopodobnie wkraczałby na tereny Limba.
  — Dziękuję za tą ciekawą konwersację, panie. Czeka na mnie misja do ukończenia. Ktoś na mnie czeka, jeśli pozwolisz...
  Po tym wszystkim stwierdził w myślach, że marnował tylko czas. Rozmowa była prowadzona na totalnie dwóch różnych płaszczyznach. I nie istniało nic, w czym obaj by mogli się zgodzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.10.17 21:26  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
Poczuł wewnętrznie rozczarowanie, a w naturalnym następstwie ukłucie smutku, że jego słowa albo nie zostały zrozumiane, albo nieusłyszane przez jego tymczasowego rozmówcę. Z jednej strony czuł, że pomimo sprzeczności w poglądach, zapowiadało się na długą i zapewne dość interesującą konwersację, z drugiej zaś strony nie wiedział, czy jego towarzysz ma podobne zdanie, dlatego też Hersha wybrał najbardziej neutralną z możliwych dróg, jedynie delikatnie nawiązując do poprzedniego tematu, by go uciąć.
- Ależ nie przeczę, że człowiek… nie, istota myśląca, tak, to bardziej odpowiednie słowa, powinna umieć rozróżnić zło od dobra. I samemu zdecydować, co jest dla nie lepsze, bardziej moralne i zgodne z jej sumieniem. W końcu ma wolną wolę, nieprawdaż? – zamilkł na moment, ostatni raz zaciągając się ziołami z fajki, po czym przechylił ją do góry nogami wysypując resztę popiołu i przygasił lekko podeszwą buta, chowając samą fajkę do szerokiego rękawa swojego stroju.
- Ponadto nie powiedziałem nic o Wymordowanych. Nie uważam ich za bestie. Dla mnie bestiami są istoty, które zatraciły w sobie pierwiastek człowieczeństwa, nieważne jakiej są rasy. Owszem, skłamałbym mówiąc, że to nie wymordowani w większości, ale w głównej mierze stało się tak za sprawą zdziczenia, natężenia wirusa w ich żyłach, aczkolwiek zarówno oni, jak i ludzie, a nawet…. Anioły… mogą stać się bestiami, i robić okropne rzeczy. Nie mogę oceniać kogoś, nie znając go ani jego serca, a osądzając jedynie na podstawie jego przynależności rasowej czy też organizacji, z jaką trzymają. – uśmiechnął się do niego, mając nadzieję, że tym razem udało mu się wyjaśnić swój punkt widzenia dostatecznie jasno i przejrzyście. Oraz że nie będzie już więcej niepotrzebnych nieporozumień.
- Ależ oczywiście. Nie przejmuj się. Każdy z nas ma swoje obowiązki, które musimy spełnić, nieprawdaż? Dziękuję za przyjemną rozmowę, życzę ci wiele dobrego, przyjacielu. – skinął delikatnie głową na znak pożegnania z nieznajomym, którego nawet nie zapytał o imię, a następnie ruszył w bok, w przeciwną stronę, samemu zmierzając by spotkać się z resztą swego Zastępu.
Ale w tym momencie gdzieś niedaleko, może w odległości zaledwie paru nic nie znaczących metrów, rozległ się dźwięk trzech strzałów, które poderwały nieliczne, wychudzone wrony, które głośno kracząc wyraźnie odznaczały się swoją czarną barwą na tle jasnego nieba.
Hersha przystanął momentalnie, odwracając głowę. Przebiegł spojrzeniem wpierw po nieznajomym, po czym delikatnie marszcząc brwi wbił wzrok w las, skąd dochodził niepokojący dźwięk, zaciskając blade palce obleczone w rękawiczce na włóczni, chociaż wewnętrznie wolałby jej nie używać.

                                         
Hersha
Dowódca Zastępu
Hersha
Dowódca Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hersha. Ten, który przynosi śmierć.


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.20 14:03  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
Głód. Pragnienie zjedzenia czegoś dobrego, świeżego, krwawego chodziło za nim od kilku dni. Wyruszył do Martwego Lasu, na poszukiwanie jedzenia. Czarne włosy zakrywały mu oczy a żółta chusta gębę Wymordowanego. Teraz wystarczyło czekać aż zjawi się coś, co będzie mógł zjeść i najeść się na conajmniej kilka dni. Ustawił się tak, aby wiatr w miarę nie wiał na wprost niego i obserwował uważnie, leżąc na ziemi. Cierpliwość, ona nie była jego szczególnie mocną stroną, ale teraz musiał się nią wykazać jeśli chciał coś upolować.
Nagle poczuł nietypowy zapach, tak odległy dla jego pamięci, że niemalże nieznany. Człowiek. Jego ulubiony typ zwierzyny zapuścił się na Desperację. Przez natężenie zdawało mu się, że był tylko on jeden. Ukrył się za najbliższym konarem i zaczął zdejmować lekki strój. W połowie jego zmysły jednakże nie wytrzymały, zdążył zdjąć najwyżej chustę i koszulę, a reszta przejęła już nad nim kontrolę. Zapach zdawał się być intensywniejszy, a powolne przeobrażanie się mogło by się dłużyć Wymordowanemu, gdyby nie fakt tego, że popadł w szał. Winą była zbliżająca się postać, na którą właśnie chciał zapolować. Ryś skoczył ku niej, jednakże nie tylko on upodobał sobie ludziznę. Inna, desperacka bestia rzuciła się na niego, widząc jego białe futro. Zaczęły walczyć o ludziznę, ale nawet jeśli Bastian był trochę wyrośniętym rysiem, to nadal nie miał szans z wymordowaną bestią. W szczególności kierowany teraz szałem. Kąsał zwierzę tu i ówdzie, starając się dać mu do zrozumienia, że człowiek jest jego. Wydawać by się mogło, że chłopak jest na straconej pozycji, lecz coś nagle sprawiło, że zwierzę, które się nań rzuciło położyło po sobie uszy i tak po prostu zwiało.
Ryś leżał pod drzewem, oddychając ciężko. Był poturbowany i poraniony. Cóż teraz dziewczę, które miało zostać chwilę wcześnie pożarte uczyni?
                                         
Menschenfresser
Pitbull     Poziom E
Menschenfresser
Pitbull     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Bastian/Menschenfresser


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.04.20 18:26  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
 W te okolice nikt rozsądny się nie zapuszczał. Ani w martwych pniach niegdyś okazałych drzew, ani wśród resztek ceglanych ścian nie uświadczyłby niczego wartego zapuszczania się w ten zapomniany przez każdą dobrą duszę zakątek. W końcu mając do wyboru drogę przez mniej nieprzyjazny obszar, nie było potrzeby wahać się nad decyzją — przeciętny rozsądny człowiek na bank nie miałby wątpliwości.
 Problem w tym, że oprócz tej koniecznej odrobiny oleju w głowie niezbędna do przetrwania jest też wiedza na temat różnych obszarów desperackiego pustkowia. Kohaku brakowało właśnie tego; nawet po niemal dekadzie życia poza miastem wciąż miała braki w informacjach na temat tych miejsc, które znajdowały się dalej od najbliższych okolic jej zamieszkania. Nie widziała więc nic dziwnego w zapuszczaniu się tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach by się nie zapuszczał — a przynajmniej nie sam. Taki już urok bycia młodym i niedoświadczonym.
 Nie była świadoma nawet tego, że podczas gdy najspokojniej w świecie krążyła między pozostałościami wymarłej flory ktoś czyhał na jej życie. Nawet dwa ktosie, między którymi ostatecznie doszło do starcia. Dopiero odgłosy walki zwróciły uwagę dziewczyny, niemal przyprawiając ją o zawał serca. Odskoczyła gwałtownie za najbliższy wyschnięty pień, złamany wpół przez jakąś wichurę pewnie wiele lat temu. Najrozsądniejszym wyjściem byłaby pewnie natychmiastowa ucieczka, ciekawość okazała się jednak silniejsza. Przyczajona w ukryciu, z zapartym tchem obserwowała krótką acz intensywną potyczkę. Drgnęła, gdy większa bestia odpuściła nagle, odbiegając w przeciwnym kierunku. Nie wydawało się to naturalne ani logiczne, jakkolwiek by jednak nie wysilała mózgownicy, nie była w stanie odgadnąć przyczyny. Zagadka jednak zniknęła z radaru w momencie, gdy wzrok Kohaku padł na zmaltretowane zwierzę.
 — O nie, biedactwo... — jęknęła smutno, z miejsca rozczulając się nad kotowatym. Wychyliła się nieco bardziej zza drzewa, chcąc przyjrzeć się poturbowanemu stworzeniu. Nie miała przecież pojęcia, że oryginalnie to ona sama była celem drapieżnika; teraz bardziej przejmowała się tym, czy przeuroczy — w jej mniemaniu — rysiek ma się dobrze.
                                         
Felix
Wtajemniczona
Felix
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
池田琥珀 (Ikeda Kohaku)


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.20 11:55  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
Skąd dziewczę miało wiedzieć. Śmierdziało człowiekiem, było człowiekiem. I zapuszczało się na nieprzyjemne tereny Desperacji, jakby prosząc o to, aby zamienić się w Wymordka, albo umrzeć jak najszybciej. Jednakże Bastian nie był zdolny do takich przemyśleń. Był tylko kolejną desperacką bestią,  która w szale nie miała żadnych ludzkich odruchów. Cudem było, że jakieś jej jeszcze pozostały po tylu latach bycia tym czymś.
Zwierzę czuło ból w trakcie oddychania, a ze stresu oddychało jeszcze szybciej. Prawdopodobnie klatka piersiowa rysia była poobijania. W sumie nic specjalnego biorąc pod uwagę życie na tych nieprzyjaznych terenach. Bastian był do tego przyzwyczajony, jednakże wewnętrzne zwierzę bardzo cierpiało z tego powodu. Wydobyło z siebie ostrzegawczy warkot, a następnie zarzuciło łbem, patrząc na leżącą tak blisko żółtą chustę. Raziła je tak jak raziły ją promienie słoneczne. Zmrużyło więc ślepia, aby nie musieć na to wszystko patrzeć. Wszystko było przeciw ryśkowi, który nawet nie mógł się dzisiaj najeść, był poturbowany, zmaltretowany i czuł odór człowieka. A głupi człowiek tylko się nad nim rozczulał. Doprawdy, przekomiczna sytuacja, rodem z jakiejś słabej telenoweli.
Jednakże Bastianowi, który powoli wkraczał na swoje miejsce nie było do śmiechu. Nie wiedział co robić. Jeśli się przemieni, dziewczę ujrzy go caluśkiego nagiego. Jeśli nie… będzie się nad nim rozczulać, jeszcze się przytuli… Ale może go nakarmi. Jedzenie, to jedyne na czym mu zależało. Wydał więc z siebie cierpiętniczy pomruk. Ciekawe co teraz Felix zrobi.
                                         
Menschenfresser
Pitbull     Poziom E
Menschenfresser
Pitbull     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Bastian/Menschenfresser


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.20 17:24  •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
 Nie należała do najbardziej światłych mieszkańców Desperacji, w to nikt by nie wątpił. Nawet jeśli na wielu polach nauczyła się już tutejszego życia i przyzwyczaiła do odmienności świata poza murami, wciąż była tylko dzieckiem. Nie nauczyła się jeszcze, że pewne odruchy nie są dobre, a swoim własnym wyobrażeniom na temat różnych spraw lepiej nie ufać. Na chwilę obecną nawet nie przyszło jej do głowy, że leżące nieopodal zwierzątko mogło próbować ją skrzywdzić i tylko ślepym trafem uniknęła ataku, a stworzenie, które uważa za ofiarę, w istocie najchętniej zjadłoby ją na lunch. W swoich wyobrażeniach miała obowiązek pomóc poturbowanej istocie, a ta z pewnością okaże się miła i przyjazna.
 Krok za krokiem, powoli zbliżyła się do rysia, ostatecznie kucając przy nim. Cały czas śledziła uważnie poczynania kotowatego, bardziej przejęta tym, czy go nie wystraszy niż potencjalnym niebezpieczeństwem. Ostatecznie znalazła się tuż naprzeciwko i po chwili mierzenia zwierzaka wzrokiem odezwała się po raz kolejny.
 — Chciałabym ci jakoś pomóc, ale nie za bardzo wiem jak... — stwierdziła z rozżaleniem. Pierwsza pomoc czy medycyna nie były jej mocnymi stronami, szczególnie gdy rozchodziło się o zwierzęta. Gdyby trzeba było coś wysadzić w powietrze, o, to już inna sprawa... niestety, tutaj domowej roboty bomba nie miała szans się sprawdzić. Kohaku była prawdopodobnie całkiem bezsilna wobec zadania, którego chciała się podjąć.
 — Pewnie jesteś głodny, hm? — zagadnęła po chwili, przypominając sobie, że przecież miała ze sobą prowiant. Chociaż, gdyby tak spojrzeć na to logicznie, takiemu rysiowi raczej na niewiele zda się parę puszek z mielonką, Felix zaś nie miała przy sobie nic więcej. Wydała zbolałe westchnienie frustracji, poirytowana własną bezsilnością.
 Generalnie trochę kiszka.
                                         
Felix
Wtajemniczona
Felix
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
池田琥珀 (Ikeda Kohaku)


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Martwy las - Page 6 Empty Re: Martwy las
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

 
Nie możesz odpowiadać w tematach