Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 29.01.16 23:34  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Ummm, nie, myśli nie wróciły, ale szept spotęgowany do grzmotu go nieco oprzytomnił. Na tyle, że popatrzył przed siebie i ogarnął, że jeszcze parę metrów a w kogoś by wlazł.
Jak dużo piękna można przypadkiem znaleźć w takich jaskiniach? Przytłaczająco dużo. A tam dalej siedział... Pies?
Czekaj. Wróć o sekund chwilę do tyłu. Czy on właśnie awansował na wróżkę? To brzmi... Zaskakująco dobrze.
Chwilę gapił się na chłopaka, właściwie bez większego sensu. Troszkę jakby zapomniał o myśleniu lub za bardzo skupił się na patrzeniu. Pewnie oba. Czasami ludzka uroda bywa jednak zbyt fascynująca. Szczególnie, gdy jest piękna gdyż inna. Prawdopodobnie wielu stwierdziłoby, że ten oto czarnowłosy wcale taki urodziwy nie jest, no ale proszę ja was, czy widzieliście kiedyś bliznę tak perfekcyjnie podkreślającą prostotę nosa? Tak zarysowaną linię szczęki? Tak zmierzwione włosy?
Słowik miał takie wrażenie, że powinien być w stanie stwierdzić, że już takie elementy gdzieś kiedyś widział. Co prawda może nie w takim konkretnie zestawieniu, ale widział. Hahaha, zabawne. Kochane. Bezgranicznie wkurwiające.
- Eee... Ooo... Eee.... Nie? No nie, nie było trupów. No chyba że chcesz jakichś to możemy poszukać, pewnie gdzieś coś tu się znajdzie, ewentualnie zrobi, choć raczej znajdzie.
Czuł, że nie wie co mówi. Ale mówił z uśmiechem, gestykulacją i raczej dość radośnie. Jeszcze chwila a będzie w pełni siedzieć w tej sytuacji i będzie fajnie. Powinno być. Będzie. No, będzie. Będzie dobrze bo zawsze jest i zacznij się już bawić, na Ao!
Ej, jak to dobrze brzmi. Tak w myśl tej religii, totalnie. Wspominałem już, że ją lubię? Nie? To muszę to nadrobić. Dalej, uśmiech na gębę, oczy błyszczące w otworach maski i dawaj jazda! Tylko byś ty się nie stał przypadkiem pożądanymi szczątkami, bo będzie źle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.16 23:00  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Heather wyszczerzył się promiennie. Nadal średnio potrafił powiedzieć, czy mówi do faceta, czy laski, ale hej; miał ten sam problem za każdym razem, gdy gadał do siebie. W jego naturze było głęboko zakorzenione zwątpienie co do natury płciowej, tyle że zazwyczaj własnej. Chociaż, na upartego, bez różnicy.
Koleś miał na twarzy maskę odkrywającą jedynie oczy, których Heather nie widział, bo stał za daleko. Bam, intymność sytuacji dostała właśnie w pyska. Ubrania nosił szare i brudne, ale to jak praktycznie każdy tutaj. No i miał tłuste włosy. Z piórkiem. Moment, piórkiem?
Śmierdziel szturchnął go pyskiem w ramię i zrzucił na kolana spieczoną na skwarkę, czarną jak listopadowa noc rybę. Oczywiście noc poza miastem. Bezksiężycowa. Z cirrocumulusami. Spieczona tak, że arterie się czopują. Tak. To była właśnie taka ryba. Później zaczął warczeć na Batmana.
Heather nazwał nieznajomego Batmanem, ponieważ a) był nieznajomy, b) miał maskę, c) miał tłuste włosy. Ogólnie wyglądał jak ktoś, kogo nazywają Batmanem. Z całą pewnością nie wróżką. Wróżka-Batman? Na pewno coś z baletem.
Mózgu, zaprzestań.
- Może rybkę? - spytał Wróżkę-Batmana z firmowym uśmiechem nr 4. - Bo ja tego na pewno nie zjem.
Podniósł się do pozycji bardziej siedzącej, otrzepał buciory i z zachęcającym uśmiechem oraz błyszczącymi od spotkania potencjalnego nowego przyjaciela oczkami pokiwał rybą na kolesia, żeby podszedł bliżej. Wcale by się nie zdziwił, gdyby tego nie zrobił. Czułby się tylko troszkę urażony. Może strzeliłby focha. Zacząłby płakać w kącie? Moment, przecież przed chwilą prawdopodobnie kogoś zabił, nie może teraz zacząć marudzić, że nie chciał się z nim zaprzyjaźnić jakiś przypadkowy nindża. Powinien być twardy. Twardy jak bruk. Taaak, jak szły te ćwiczenia oddechowe?
Miał poważną potrzebę założenia kiecki.
Ale tak właściwie to Batman powiedział, że nie widział żadnych zwłok po drodze, więc może nie jest aż tak źle. Ma jeszcze dzień albo dwa, zanim ktoś zajrzy do jego torby i znajdzie... nieważne. Plantację marihuany. I lek na całe zło na świecie.
W sumie to chyba powinien coś odpowiedzieć, bo koleś wygląda na lekko zmieszanego. Albo nie. To nieistotne. Powinien coś powiedzieć. Zdecydował się na wersję mniej ofensywną niż zdarza mi się czasami wpadać w szał i odgryzać ludziom głowy, ha-ha, ale nie martw się, właśnie miałem chyba jeden z nich, dziękuj Ao czy tam komukolwiek w kogo wierzysz, bo to mogłeś być ty.
- Zdarza mi się czasami wpadać w szał i odgryzać ludziom głowy, ha-ha, ale nie martw się, właśnie miałem chyba jeden z nich, dziękuj Ao czy tam komukolwiek w kogo wierzysz, bo to mogłeś być ty.
Zasłonił dłońmi usta w przerysowanym geście, rozglądając się szeroko rozwartymi oczami, jakby przez jego słowa strop miał zawalić się im na głowy. Kurwa. A mama kazała nauczyć się najpierw myśleć, później mówić. Nawet po śmierci nie potrafi zrozumieć zasady. Jakim cudem w ogóle jeszcze żyje?!
Wredne Bydle szturchnęło go tak mocno, że prawie spadł z mostu. Świetnie. Nie ma to jak aluzja w porę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.16 15:56  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Rybka wyglądała apetycznie. Dla osoby która od dwóch miesięcy nie jadła nic prócz kamieni. Słowik ostatnio jadł kilka godzin temu. Nie, rybka nie wyglądała na najrozsądniejsze wyjście. I pachniała bardzo... Smoliście. Chciało mu się kichać od tego cudownego aromatu spalonego mięsa.
- Powinieneś ją dać jakiemuś gościowi od trutek, na pewno wykombinowałby z tego coś pożytecznego - zażartował tylko, dość spokojnie. Odrobinę absurdalnie. Minimalnie nie będąc pewnym co robi. Ok, czyli było coraz lepiej.
Przyszedł tutaj bo potrzebował porozmyślać. O wielki Ao, przypomniał sobie o co chodziło!
Dlaczego to było tak banalne. I niepełne. Czemu nie mogło chodzić o coś bardziej konkretnego? Geez, człowieczyno marna, istoto wręcz bezwartościowa, mógłbyś choć próbować być fajny dla samego siebie.
Czarnowłosy w bardzo twarzowym szaliczku wyraźnie chciał by Słowik podszedł. Słowik nie miał oporów, choć sporo sugerowało, że owy młodzieniec pewnie kogoś przed chwilą zamordował. Co najmniej chłopak tak sugerował. Albo chciał, by tak było. Może z kimś miał w zatargu? Albo był z tych nieogarniętych wymordowanych co czasami w szał wpadają? Hmm... Tak jakby cokolwiek z tego Słowikowi miało przeszkadzać!
Poza tym spekulacje spekulacjami, fajniej się samemu dowiedzieć i być pewnym, niż jakieś bzdury później rozpowiadać.
...dobra, wykreślmy te wszystkie przemyślenia i podkreślmy te które okazały się prawdą. Nie sądził, że uda mu się to dowiedzieć tak szybko. Magia! Jaszcze nie zaczął roztaczać swojego uroku osobistego a już wszystko wiedział!
Zatrzymał się w pół kroku, który już stawiał by podejść do faceta. Zamrugał niezwykle intensywnie, z miną w stylu "jestem tak uśmiechniętą istotą, że zapominam pozbyć się uśmiechu gdy ktoś mnie zmindfuckuje". Zamrugał jeszcze intensywniej. Czekaj, jak to szło...
Roześmiał się. Tak zwyczajnie, całkiem ładnie i w ogóle to spoko sprawa.
Podszedł już normalnie, wciąż się śmiejąc do chłopaka i szybkim ruchem usiadł obok niego na mostku. Klepnął go w plecy mówiąc:
- Ty żyjesz, ja żyję, obaj mamy za co dziękować Ao. - Czy brzmiał wystarczająco jak pierdolnięty wierny? Chyba tak. W sumie całkiem mu się to podobało bo zawsze było co z tym wszystkim wymyślić. No, i te ich piosenki serio bywały świetne. W ogóle cały kult Ao był niesamowicie radosny. To zdecydowanie ułatwiało przebywanie w towarzystwie czegoś tak... Specyficznego. Ludzie szczerze wierzący, w tych okolicznościach, byli jeszcze bliżej zwariowania niż cała reszta społeczeństwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.16 17:24  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Batman nie wydawał się specjalnie zainteresowany rybą. Peszek. Ale za to rzucił całkiem niezłym pomysłem, gdyby nie to, że zupełnie nietrafionym.
- Raczej nie - rzucił Heather, z zamachu rzucając spalonymi resztkami ryby w jeden ze stawów. Zabulgotało. - Z tych nie da się zrobić niczego ciekawego. Chyba, że po prostu wepchniesz ją komuś do gardła. Wtedy na pewno nie będzie szczęśliwy. Ale martwy najwyżej przez zakrztuszenie. Zresztą, to nie jest moja specjalność. O czym ja w ogóle...
Podrapał się po głowie. Dobre pytanie. O co mu chodzi? Co się stało? Co jest nie tak z jego mózgiem? Może to nie był atak szału, tylko po prostu czegoś się naćpał? Ale jakby się naćpał, to prawdopodobnie by już nie żył. Chociaż, tutaj...
Batman faktycznie podszedł. I poklepał go po plecach.
Heather ogromnym wysiłkiem woli powstrzymał się przed otrzepaniem kurtki. A co, jeśli koleś miał... jakieś pasożyty? Wszy? Robaki? Albo po prostu brudne paluchy? Ohydztwo. Ugh.
Ale to, co powiedział przy okazji, zapaliło małą, czerwoną lampkę w głowie Heathera. W sumie, wszyscy ludzie wyrażający się w ten sposób wywoływali u niego napady podejrzliwości. Byli albo totalnymi idiotami z wypranymi przez sektę mózgami, albo zbyt sprytni dla własnego dobra. No i od bardzo dawna nie spotkał nikogo, kto aktualnie żywiłby do bogów wdzięczność za to, że żyje. Może trochę za dużo czasu spędzał w swoim własnym towarzystwie.  
Mimo wszystko zaśmiał się z niezachwianą radością psychopaty, tudzież człowieka w depresji klinicznej, gdy powie się mu, żeby nie był leniwy.
- Tak, tak, możliwe, wdzięczni, pra-awda - odparł tylko trochę przez zęby, po czym podjął inny temat: - Specjalnie sobie ciebie nie przypominam... Widziałam cię tu już kiedyś?
I pieprzyć formy osobowe czasownika. Dla zasady.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.16 0:29  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Właśnie, o czym on w ogóle? Słowik chyba nie czaił. Albo chłopak nie czaił. Któryś próbował zażartować i nie wyszło. Pytanie brzmi: który? A może obaj? Ewentualnie ostatecznie nikt? Ee... O czym to on?
Roześmiał się. Jak nie wiesz co robić to się roześmiej - motto życia, można by powiedzieć. Co prawda na pewno Słowik miał jakieś inne motto, całkiem możliwe że zapisane gdzieś w notesiku w miejscu które przegapił w poszukiwaniu ważniejszych informacji, ale no, to niezbyt istotne. Choć pewnie było to coś związanego z pięknem. Dlaczego to takie prawdopodobne, że również z morderstwem? Niszczeniem? Czekaj... Bo ktoś coś zniszczył!
Nie, na prawdę, pomińmy to. Słowik z trudem wypchnął ten ciąg myślowy za drzwi i postawił przed nimi wielki, czerwony neon z napisem "KILL IT WITH FIRE".
Czuł się niesamowicie wytrącony z równowagi w tej sytuacji. Wciąż miał wrażenie, że nie do końca odnalazł swoje myśli. Jakieś dziwne rzeczy tłukły mu się tuż na skraju świadomości niczym stado dzikich kaszalotów. Co to są w ogóle kaszaloty? Skąd mu się wzięło takie porównanie? Ale na serio, dlaczego kaszaloty. Żądam wyjaśnienia. Błagam o wyjaśnienie?
Kaszaloty też wypchnął za drzwi. I zwiększył wielkość neonu. Może by tak zainstalował automatyczny system wyłapywania niechcianych myśli... Czy coś. Fajnie by było.
W ogóle śmiech jest dobry dla zdrowia, ale lepiej jak się wie z czego się śmieje. Dlatego śmiech Słowika nie był długi, choć mógł wydawać się desperacki. Troszeczkę. Co w sumie pasowało do okolicy, bo jakby nie patrzeć żyli w Desperacji. Bududu tsss. Dobrze, że tego żartu nikt nie wypowiedział na głos, bo jeszcze okoliczne jeziorka by wyschły, a nikt nie miał ochoty użerać się z rozwścieczonym wszystkim co tam żyje.

Siedząc tak koło chłopaka bezwstydnie wpatrywał się w niego badając każdy kolejny szczegół twarzy. Chłopaka. Mówiącego z żeńską końcówką. Słowik, pomyśl na chwilę o sobie, ok? No ok, pomyślałem, co teraz? No... Skojarz fakty?
Oh.
Może faktycznie za wcześnie przyjął pewne założenia. A może po prostu nie powinien się tym przejmować i najwyżej później skorygować fakty? Ej, nie, cholera, tak być nie może. Jest szpiegiem? Jest. No to niech zachowuje się jak jeden z nich!
A może powinien się wyspać. I wrócić do medyka. I się wyspać. I może jednak zjeść coś. Ale nie tę rybę, zatrucie pokarmowe będące dodatkiem do niezaleczonych do końca ran nie jest dobrym pomysłem. Ale wrócenie do medyka jest.
Oh, jak dobrze, że siedział. Nieco zakręciło mu się w głowie. Żeby się nie bujnąć i nie polecieć do jeziorka mocno złapał brzeg mostku. Zacisnął dłonie aż mu kostki zbielały, ale uśmiech na twarzy trzymał i nawet wiedział co się dookoła dzieje. Tylko tyle, że przez chwilę wszystko się poruszało, choć nie powinno. Fajnie by było znać przyczynę tego stanu. Tak personalnie ją znać, poznać, pogadać chwilę, a później brutalnie zamordować i rzucić do pożarcia najgorszemu typowi zdziczałych umarłych. Tak.
- Całkiem możliwe, że nie. Nie przebywam tutaj szczególnie długo, no i mimo wszystko większość tego czasu spędziłem w lecznicy. Za to... Ciebie chyba skądś kojarzę...? - spytał mrużąc nieco brwi. Prze pana, to ważne pytanie jest, pragnę poznać na nie jasną i wyrazistą odpowiedź. Pragnę też panu, prze pana, powiedzieć jaka ta blizna jest niesamowita a oczy przejrzyste, panie, proszę pani, ale... Blizna. Nie wszyscy lubią komplementowania blizny. Oczy jeszcze spoko, ale blizna. Ah, ta blizna serio była cudowna. I oczy. I włosy. Mogę panią, proszę pana, zmacać i sprawdzić czy są tak cudne jak się wydają? I bliznę? Chcę... Wiedzieć. Znać. Dotknąć. Ale wiedzieć. Chcę wiedzieć od zawsze i na zawsze i chcę byś i ty wiedziała jaką piękną bliznę posiadasz.
Ale ja to teraz cię tylko zjem wzrokiem. Reszta, powiedzmy, za chwilę. Najpierw miej chwilę czasu na odpowiedź.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.16 0:24  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Heather zmarszczył nos. Twarzy... ehe, maski Batmana faktycznie nie kojarzył, ale głos z jakiegoś powodu wydawał mu się znajomy. Może coś, może ktoś...
Bardzo dyskretnie otrzepał kurtkę w miejscu, w którym został poklepany. Dłużej by nie wytrzymał. Gdy pod zgoła cienkim materiałem wyczuł lekkie zgrubienia, tylko zaklął pod nosem. Pióra rozłaziły się szybciej, niż się tego spodziewał. Niedługo pewnie cały zarośnie pierzem. Człowiek-ketupa. Będzie wyglądał jak pierdolona pierzasta choinka. Z drugiej strony, ucięło mu dobrych parę dni życia, i nadal nie był do końca pewien, ile. Może nie było aż tak źle.
W sumie Heather nie należał do ludzi... ludzi w ogóle, ani też do osób specjalnie obeznanych kulturalnie. Miał lepsze rzeczy do roboty, jak na przykład błąkanie się po barach i ucinanie ludziom części ciała, które szczerze woleliby zachować. Mimo wszystko, jakby gdzieś go słyszał... koleś brzmiał bardzo charakterystycznie.
Odrzucił to w tyły umysłu. Zaraz się dowie, przy dobrych wiatrach.
Trzasnął palcami, uśmiechnął się jeszcze bardziej obłąkańczo niż wcześniej - poważnie, już nawet nie zdawał sobie sprawy, jak koszmarnie momentami wygląda - i postanowił podzielić się swoim zatajonym, wielce cenionym mianem.
- Juan Fiorella Diego Christian Joaquin Elvira Milagros Fernandez La Turca Esqueivel Verezza - oznajmił z definitywnie niepotrzebną dumą. - Ale może być Heather. Nihilista, nożownik, uzdrowiciel, mistrz survivalu, czasami niezła laska. Kręcę się wszędzie i nigdzie, więc nie wątpię, że mnie widziałeś. Ty? Swoją drogą, kostki ci zbielały.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.16 3:51  •  Podziemne jeziorka - Page 4 Empty Re: Podziemne jeziorka
Tak, zauważył to dyskretne otrzepanie. Tak, zauważył, że chłopak - czy kimkolwiek ten osobnik się mienił - nie czuł się najwyraźniej komfortowo. A później zalała go fala słów w które się wsłuchał i w sumie... Tak, Heather miał bardzo ładne oczy i ciekawą bliznę. Tak. Zdecydowanie.
Gdzieś mimochodem zanotował w pamięci pozostałe informacje. Nożownik? No fajnie, fajnie, to się może przydać. Nihilista? A co to tak właściwie znaczy? Nieważne. Uzdrowiciel? To może stąd go kojarzył? Hmm... Uzdrowiciel... Zbielały kostki... Oh, tak. Uzdrowiciel! Zdecydowanie powinien się tam wrócić. Teraz, już, natychmiast. Uh, miał dość. Wolałby już być w pełni zdrowy i sobie stąd iść. Iść tam dokąd go wzywało pragnienie i przemożna potrzeba. To były całkiem fajne uczucia, ale wolałby je już zaspokoić.
- Ten, jestem Słowik, odratowany ku chwale Ao i te sprawy, dość nowy w tej okolicy. O, faktycznie... - Popatrzył na swoją dłoń zafascynowany. Faktycznie bardzo zbielały. Aż tak ścisnął? Medyk... Którego miał zaraz koło siebie. I który był przekonany, że chyba kogoś zabił i ewidentnie tego nie pamiętał...? Nie, to nie jest dobry pomysł by prosić jego o pomoc. Myśl by tak zrobić budziła w Słowiku jakąś niechęć i wywoływała pustkę w brzuchu. Ssącą, zimną pustkę nie mającą za wiele wspólnego z brakiem pożywienia.
- Ja bym się może przeszedł do medyka. Znaczy ty, no, ale do lecznicy, czuje że to by była dobra myśl. - I wstał. I stwierdził, że to lepsza opcja niż balansowanie na krawędzi. I odszedł i o wiele bardziej przejmował się sobą niż przypadkowo napotkanym gościem.

//zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach